Pojezierze Mazurskie to wręcz modelowy przykład obszaru, gdzie rzeźba glacjalna prezentuje się w całej krasie. Moim zdaniem, jak się przejedzie przez ten region, od razu rzucają się w oczy różnorodne formy, które są bezpośrednim efektem działalności lodowca. Jeziora rynnowe, moreny czołowe, ozy, kemy, sandry – tego tu nie brakuje. Z mojego doświadczenia wynika, że to właśnie na Pojezierzu Mazurskim można najlepiej zobaczyć, jak wygląda krajobraz polodowcowy, i to nie tylko w podręcznikach, ale realnie w terenie. Takie zróżnicowanie jest ważne z punktu widzenia gospodarki turystycznej (kajakarstwo, żeglarstwo, piesze wycieczki po wzgórzach morenowych), ale też przy planowaniu inwestycji, bo trzeba uwzględniać zmienność warunków gruntowych. Fachowcy z zakresu geologii czy inżynierii lądowej od razu zwracają uwagę na takie rzeczy jak głębokość osadów, typy gruntów, obecność głazów narzutowych. W podręcznikach geografii zawsze się podkreśla, że to właśnie w tym regionie można wskazać praktycznie wszystkie formy rzeźby polodowcowej, co ma też znaczenie dla rolnictwa czy ochrony środowiska – gleby są bardzo różne, a liczne jeziora i pagórki wpływają na mikroklimat. W praktyce inżynierskiej czy nawet codziennym życiu, znajomość tej specyfiki ułatwia podejmowanie rozmaitych decyzji, np. dotyczących lokalizacji budynków czy planowania szlaków komunikacyjnych.
Wybierając inne regiony niż Pojezierze Mazurskie, łatwo popaść w błąd, bo każdy z wymienionych obszarów rzeczywiście ma coś wspólnego z działalnością lodowca, jednak nie prezentuje tak bogatego spektrum form polodowcowych. Przykładowo Wyżyna Lubelska to teren o przewadze lessów, z formami wietrzenia i erozji, typowymi raczej dla krajobrazu wyżynnego, niż dla świeżej rzeźby polodowcowej. Owszem, znajdziemy tu pewne ślady po lodowcu, ale to raczej pojedyncze elementy, nie cały zestaw form. Nizina Mazowiecka z kolei cechuje się niskim urozmaiceniem terenu, przeważają tam równiny zalewowe i sandry, ale brakuje charakterystycznych dla polodowcowych krajobrazów moren, jezior rynnowych czy wzgórz kemowych. Pobrzeże Gdańskie to teren młodoglacjalny, jednak dominuje tu płaska powierzchnia, a rzeźba jest raczej monotonna, z wyjątkiem obszarów nadmorskich, gdzie działalność lodowca była mniej intensywna, a rzeźba została przekształcona przez procesy morskie. W praktyce wiele osób źle interpretuje pojęcie zróżnicowania rzeźby glacjalnej, skupiając się na obecności pojedynczych form, zamiast patrzeć na cały zestaw. W środowisku geograficznym uznaje się, że najlepsze warunki do obserwacji pełnego spektrum form polodowcowych są właśnie na pojezierzach, gdzie skomplikowana historia zlodowaceń zostawiła po sobie zarówno jeziora, wzgórza, doliny rynnowe, jak i rozległe sandry. Takie podejście jest zgodne z praktyką badawczą oraz z wytycznymi do klasyfikacji krajobrazów glacjalnych stosowanymi w geologii i geografii fizycznej. Warto więc patrzeć szerzej i nie ograniczać się do pojedynczych przykładów, lecz szukać miejsc, gdzie skala różnorodności jest największa – to, moim zdaniem, klucz do poprawnego zrozumienia tego zagadnienia.