Najwyższą oporność właściwą wśród osadów czwartorzędowych spotykanych w Polsce wykazują rzeczywiście suche piaski. To jest takie trochę intuicyjne, ale nie dla każdego oczywiste – w końcu piasek sam w sobie słabo przewodzi prąd elektryczny, a woda w porach bardzo tę przewodność zwiększa. Z praktyki geotechnicznej wynika, że im mniej wody w piasku, tym wyższa oporność – czasami mówimy nawet, że suche piaski należą do najbardziej izolujących gruntów, szczególnie jeśli nie mają domieszek ilastych czy organicznych. Z mojego doświadczenia, podczas badań geofizycznych (np. metodą VES lub tomografii elektrooporowej), suche piaski od razu rzucają się w oczy na profilach – mają odczyty oporności znacznie wyższe niż gliny, iły czy piaski nawodnione. To ma ogromne znaczenie przy planowaniu inwestycji lub ocenie podłoża pod fundamenty, bo wpływa nie tylko na zachowanie się prądu rozładowującego (np. przy systemach odgromowych), ale i na przewodnictwo cieplne czy migrację zanieczyszczeń. Praktyczne zastosowania? Na przykład, jeśli projektujemy uziemienia – w piaskach suchych efektywność uziemienia jest bardzo niska i trzeba stosować specjalne zabiegi technologiczne. Suchość piasku sprawia też, że może on działać jak swoista bariera dla prądu, więc projektanci muszą brać to pod uwagę zgodnie z normami branżowymi (choćby PN-EN 62305 dotycząca ochrony odgromowej). Poza tym, wysoka oporność właściwa to też wskazówka dla geofizyków przy interpretacji profili pod kątem warunków gruntowo-wodnych.
Odpowiedzi, które wskazują na piaski zawodnione, gliny zwałowe czy iły, są częstym wyborem, bo intuicyjnie wiele osób myśli, że skoro np. glina czy ił są bardzo słabo przepuszczalne, to będą miały też najwyższą oporność właściwą. Nic bardziej mylnego – kluczowe jest tu nie tylko zagęszczenie i rodzaj cząstek, ale przede wszystkim obecność wody i ilość rozpuszczonych w niej soli lub innych elektrolitów. Piaski zawodnione mają wodę w porach, a ta działa jak przewodnik – więc ich oporność właściwa jest drastycznie niższa niż suchych piasków. Z kolei gliny zwałowe, choć są gęste i plastyczne, mają sporą zawartość drobnych cząstek ilastych i często sporo wody związanej – ta wilgotność również sprzyja przewodzeniu prądu, nawet jeśli w praktyce glina może wydawać się nieprzepuszczalna hydraulicznie. Natomiast iły z definicji są praktycznie zawsze wilgotne, a ich struktura pełna drobnych cząstek i smektytycznych minerałów pozwala na dość łatwe przenikanie prądu, zwłaszcza jeśli występują tam jony. Błąd w rozumowaniu polega na myleniu przewodnictwa hydraulicznego z elektrycznym – grunt prawie nieprzepuszczalny wcale niekoniecznie musi mieć wysoką oporność właściwą. Z mojego punktu widzenia, to lekcja, że zawsze warto sięgnąć do norm (np. PN-EN 1997-2 dotycząca badań gruntów) oraz danych laboratoryjnych, niż polegać tylko na stereotypach. W praktyce inżynierskiej to rozróżnienie jest bardzo ważne, bo błędna ocena oporności właściwej podłoża może prowadzić do złych decyzji przy projektowaniu uziemień, kabli czy ochronie odgromowej. Często spotykam się z tym, że projektanci przeszacowują oporność glin, nie doceniając roli wody w porach – a to już może prowadzić do kosztownych błędów projektowych. Warto więc zapamiętać, że tylko suche piaski, z minimalną ilością wilgoci i czystym składem, dają naprawdę wysokie wartości oporności właściwej.