To jest właśnie poprawna odpowiedź – niekonwencjonalne złoża gazu w Polsce znajdują się w skałach łupkowych pochodzących z ordowiku i syluru. To są formacje geologiczne o wieku ponad 400 milionów lat, występujące głównie w północno-wschodniej Polsce, m.in. na obszarze tzw. basenu bałtyckiego. W tej strefie prowadzono od początku XXI wieku wiele badań i odwiertów poszukiwawczych, które miały na celu ocenę potencjału gazu łupkowego. Praktycznie to właśnie te łupki są głównym przedmiotem analiz firm wydobywczych zainteresowanych gazem niekonwencjonalnym, bo mają odpowiednią miąższość i właściwości petrofizyczne, jak porowatość czy zawartość substancji organicznej, która podczas procesów diagenezy i katagenezy zamieniła się w gaz ziemny. Moim zdaniem, warto podkreślić, że prace poszukiwawcze w Polsce, choć nie zakończyły się jeszcze szerokim wydobyciem komercyjnym, opierają się na wytycznych międzynarodowych standardów takich jak wytyczne SPE lub API dotyczących klasyfikacji zasobów niekonwencjonalnych. Z mojego doświadczenia wynika, że przy analizie potencjału złóż gazu łupkowego zwraca się szczególną uwagę nie tylko na wiek skał, ale i na ich geometrię, połączenie z uskokami czy obecność naturalnych pęknięć, bo to wszystko wpływa na efektywność szczelinowania hydraulicznego. Praktyka pokazuje, że ordowik i sylur są najważniejsze – inne formacje w Polsce nie mają aż tak dużego znaczenia dla gazu niekonwencjonalnego, chociaż oczywiście w branży cały czas bada się też potencjał nowych poziomów skalnych.
Wiele osób, analizując złoża gazu niekonwencjonalnego w Polsce, myli się, wskazując na formacje triasowe, jurajskie, dewońskie, permskie czy nawet kambryjskie. Tymczasem praktyka geologiczna i wyniki odwiertów pokazują, że to nie są te warstwy, które mają największy potencjał, jeśli chodzi o gaz łupkowy. W triasie i jurze, choć występują konwencjonalne złoża gazu (np. gaz ziemny na Niżu Polskim czy w rejonie Przemyśla), nie udokumentowano znaczących nagromadzeń gazu w łupkach – te skały mają inną genezę i nie zawierają wystarczającej ilości materii organicznej odpowiedzialnej za generowanie gazu niekonwencjonalnego. Dewon i perm z kolei to często formacje bardziej związane z występowaniem klasycznych złóż węglowodorów, zwłaszcza ropy naftowej i gazu, ale nie jako typowe łupki gazonośne. Można się spotkać z opinią, że ordowik czy sylur to bardzo stare okresy, mało znane czy rzadko analizowane – i to jest typowy błąd, bo właśnie te formacje są najlepiej przebadane pod kątem gazu łupkowego w Polsce, szczególnie na Pomorzu. Prekambr i kambr kojarzą się z najstarszymi skałami w ogóle, ale tam nie ma udokumentowanych łupków o odpowiednich parametrach z punktu widzenia wydobycia gazu – są to raczej lite, bardzo zmetamorfizowane skały, które nie sprzyjają akumulacji gazu. Czasem myli się też pojęcia „złoża niekonwencjonalne” z „tradycyjnymi” – te pierwsze to właśnie łupki o specyficznych właściwościach, gdzie gaz jest rozproszony w skale macierzystej i wymaga zaawansowanych technologii wydobycia, takich jak szczelinowanie hydrauliczne. Moim zdaniem zbyt ogólne podejście do geologii regionalnej może prowadzić do tego typu pomyłek. W branży obowiązuje zasada precyzyjnej korelacji stratygraficznej – i właśnie ta wiedza pozwala rozróżnić, gdzie warto prowadzić poszukiwania gazu niekonwencjonalnego, a gdzie są to działania mało perspektywiczne. W praktyce, bazując na wynikach geologicznych i standardach branżowych, tylko ordowik i sylur mogą być brane pod uwagę w kontekście udokumentowanych, perspektywicznych złóż łupków gazonośnych w Polsce.