Odpowiedź wskazująca na granice płyt litosfery jest w pełni uzasadniona geologicznie. Obszary sejsmiczne, czyli miejsca na Ziemi, gdzie występują trzęsienia ziemi, rzeczywiście pokrywają się głównie z granicami płyt litosfery. Wynika to z tego, że na styku tych płyt zachodzą intensywne procesy tektoniczne: subdukcja, kolizje, rozsuwanie czy przesuwanie się względem siebie. Właśnie tam dochodzi do kumulacji naprężeń i ich nagłego uwolnienia, co prowadzi do wstrząsów sejsmicznych. Typowy przykład to tzw. Pacyficzny Pierścień Ognia – wzdłuż tej strefy występuje bardzo dużo trzęsień ziemi i aktywność wulkaniczna, bo tam właśnie kilka płyt litosfery styka się ze sobą. W praktyce ta wiedza jest bardzo ważna w budownictwie i zarządzaniu ryzykiem – w miejscach sejsmicznych stosuje się specjalne normy budowlane, a inżynierowie planują infrastrukturę tak, żeby minimalizować skutki trzęsień. Moim zdaniem zrozumienie zjawisk zachodzących na granicach płyt litosfery to klucz do przewidywania zagrożeń i lepszego planowania przestrzennego, zwłaszcza w rejonach narażonych na aktywność sejsmiczną.
Z punktu widzenia geologii, powiązanie obszarów sejsmicznych z wybranymi innymi cechami, jak strefy nieciągłości, granice kontynentów czy obszary fałdowań alpejskich, może wydawać się intuicyjne, ale jest to pewne uproszczenie, które często prowadzi do mylnych wniosków. Strefy nieciągłości, takie jak nieciągłość Mohorovičicia, występują wprawdzie w skorupie ziemskiej, ale nie mają bezpośredniego związku z powierzchniową aktywnością sejsmiczną – one raczej wyznaczają granice pomiędzy warstwami o różnych właściwościach fizykochemicznych wewnątrz Ziemi, a nie miejsca kolizji czy ruchów tektonicznych. Z kolei granice kontynentów są historycznym i politycznym podziałem powierzchni lądów, natomiast aktywność sejsmiczna nie jest przypisana do obrzeży kontynentów, bo nawet w głębi lądów (np. Himalaje) dochodzi do potężnych trzęsień ziemi. Obszary fałdowań alpejskich także nie pokrywają się z pełnym obrazem stref sejsmicznych – owszem, są aktywne tektonicznie, ale to tylko wycinek globalnej aktywności. Typowym błędem myślowym jest utożsamianie widocznych na mapach stref górskich z całością aktywności sejsmicznej, podczas gdy kluczowe są granice płyt litosfery, które przebiegają zarówno przez oceany, jak i lądy. Branżowe standardy, na przykład w geotechnice czy inżynierii sejsmicznej, jednoznacznie podkreślają konieczność analizowania obszarów na styku płyt litosfery, bo tam ryzyko trzęsień jest największe. W praktyce, przy planowaniu budowy czy zabezpieczeń infrastruktury, analizuje się właśnie układ płyt litosferycznych, a nie kontynenty czy lokalne nieciągłości geologiczne. Moim zdaniem warto przy tej tematyce zawsze pytać: co jest przyczyną powstawania wstrząsów, a nie tylko gdzie one się pojawiają – i odpowiedź zawsze prowadzi do granic płyt litosfery.