Otwory poszukiwawcze wykonuje się przede wszystkim po to, żeby sprawdzić, czy w danej strukturze geologicznej rzeczywiście występują złoża ropy naftowej lub gazu. Takie otwory to typowy etap rozpoznania złóż, zanim jeszcze podejmie się decyzję o ich eksploatacji. Z mojego doświadczenia wynika, że w praktyce bardzo często wykonuje się jedynie kilka takich otworów na dużym terenie, żeby niepotrzebnie nie generować kosztów. Zresztą w każdej poważnej firmie w branży naftowej czy gazowniczej to właściwie standard – najpierw badania sejsmiczne, potem właśnie otwory poszukiwawcze. Pozwala to zebrać szczegółowe dane na temat budowy geologicznej, porowatości, przepuszczalności skał czy obecności czynników migracji ropy i gazu. Bez wykonania takich otworów nie da się jednoznacznie potwierdzić roponośności lub gazonośności danego obszaru. W sumie jest to kluczowy element procesu decyzyjnego w branży wydobywczej, a często te badania ujawniają też zupełnie nieoczekiwane zjawiska geologiczne. Warto pamiętać, że zgodnie z dobrymi praktykami (np. API czy normami krajowymi) przed rozpoczęciem eksploatacji zawsze najpierw wykonuje się szczegółowe rozpoznanie, bo inwestycje w wydobycie są bardzo kosztowne i każda pomyłka może dużo kosztować.
Dużym problemem w rozumieniu tematyki otworów poszukiwawczych jest mylenie ich z innymi rodzajami odwiertów. Zdarza się, że ktoś sądzi, że służą one do obniżania poziomu wód gruntowych, co jednak w praktyce realizuje się przy użyciu specjalnych otworów drenażowych albo studni depresyjnych – one mają zupełnie inną konstrukcję i cel. Otwory eksploatacyjne natomiast, to już kolejny etap, gdzie wydobywa się ropę czy gaz, ale zanim się do tego przystąpi, trzeba mieć 100% pewność, że surowiec naprawdę tam jest, i właśnie to zapewniają otwory poszukiwawcze. Częsty błąd wynika też z przekonania, że otwór poszukiwawczy od razu służy do ustalania zasobów złoża. Owszem, dostarcza on informacji, ale samo rozpoznanie ilościowe i jakościowe wymaga już potem serii odwiertów dokumentacyjnych, analiz laboratoryjnych, testów hydrodynamicznych czy próbnych eksploatacji. Ustalenie zasobów to skomplikowany proces, do którego otwory poszukiwawcze są tylko wstępem. Można się też spotkać ze stwierdzeniem, że otwory poszukiwawcze wykonuje się do eksploatacji – to rozumowanie jest trochę na wyrost, bo dopiero po potwierdzeniu obecności surowca i opłacalności wydobycia projektuje się otwory eksploatacyjne, czasem w innym miejscu. Moim zdaniem te błędy wynikają głównie z braku rozróżnienia podstawowych pojęć w technologii wiertniczej i niewiedzy o etapach realizacji inwestycji złożowej. Dobra praktyka branżowa, np. zgodnie z wytycznymi Polskiego Komitetu Geologicznego czy API, zawsze zakłada osobny etap wiercenia otworów rozpoznawczych (czyli właśnie poszukiwawczych), gdzie celem jest szczegółowa weryfikacja potencjału złoża, a nie od razu jego eksploatacja czy określenie pełnych zasobów. Bez tego etapu nie podejmuje się dalszych działań inwestycyjnych, bo ryzyko techniczne i finansowe byłoby zbyt duże.