Odpowiedź 10/50N jest dokładna, bo zgodnie z zasadami stosowanymi w geologii i geotechnice, opis parametrów położenia warstwy (lub też spękania, uskoku) opiera się na dwóch wartościach: kierunku i upadzie. Liczba 10 oznacza azymut kierunku południkowego (czyli w tym przypadku 10° liczone od północy zgodnie z ruchem wskazówek zegara), natomiast 50 to wartość kąta upadu – czyli jak stromo warstwa opada względem poziomu. Litera N oznacza stronę kierunku upadu (North, czyli północ), co jest ważne, bo bez tej informacji nie wiemy, w którą stronę warstwa się obniża. W praktyce, taki zapis pozwala geologom czy inżynierom bardzo szybko zorientować się, jak warstwa znajduje się w przestrzeni, a dalej – planować wykopy, fundamenty, czy oceniać ryzyko osuwisk. Moim zdaniem tę wiedzę najlepiej utrwalać właśnie na praktycznych przykładach: gdy mamy skałę z widocznymi spękaniami, opis 10/50N jednoznacznie informuje, że warstwa opada pod kątem 50° na północ, a jej kierunek jest 10°. Tak zapisuje się to w dokumentacji, zgodnie z PN-EN ISO 14689 czy normami geologicznymi. Spotykam się z tym na każdym kroku w robocie terenowej. W skrócie: umiesz czytać takie oznaczenia – rozumiesz przestrzeń pod ziemią!
Dużo osób myśli, że wystarczy podać sam kąt lub że zamiana liczb kolejnością nie ma większego znaczenia, ale to niestety błąd, który może prowadzić do poważnych nieporozumień w pracy geologa czy inżyniera. Przykładowo, zapis 50/10S sugerowałby, że mamy do czynienia z kierunkiem 50° i upadem na południe pod kątem 10°, co zupełnie nie odpowiada rzeczywistości pokazanej na rysunku. Trzeba pamiętać, że pierwsza liczba zawsze oznacza kierunek warstwy (mierzony w stopniach od północy, zgodnie z ruchem wskazówek zegara), a druga to wartość kąta upadu – czyli pod jakim kątem warstwa opada względem poziomu. Litera na końcu (N lub S) wskazuje stronę świata, w którą warstwa się obniża. Pomieszanie tych danych jest dość częste, zwłaszcza u osób początkujących, które intuicyjnie zamieniają kolejność lub wrzucają wartość kąta jako pierwszą. W praktyce geotechnicznej czy geologicznej takie błędy mogą prowadzić do złych decyzji – chociażby przy projektowaniu fundamentów czy zabezpieczeń skarp. Spotkałem się z sytuacją, że przez taki błąd ktoś źle oszacował stabilność zbocza, co skończyło się problemami na budowie. Dlatego dobra praktyka to zawsze najpierw kierunek, potem kąt upadu i na końcu strona świata. Warto to zapamiętać, bo zgodnie z normami (np. PN-EN ISO 14689) taki zapis jest obowiązujący w dokumentacji. Brak precyzji w tym zakresie szybko się mści – lepiej kilka razy sprawdzić, niż potem poprawiać kosztowne błędy.