Uzyskanie koncesji jest absolutnie kluczowe przy poszukiwaniu złóż kopalin, bo to wynika wprost z przepisów prawa geologicznego i górniczego. Każda działalność związana z poszukiwaniem i rozpoznawaniem złóż kopalin, zwłaszcza gdy w grę wchodzi ingerencja w grunt czy głębsze prace terenowe, musi być odpowiednio kontrolowana i nadzorowana przez państwo. Bez takiej koncesji nie tylko ryzykujesz konsekwencje prawne, ale też łamiesz podstawowe zasady bezpieczeństwa pracy oraz ochrony środowiska. No i nie chodzi tu tylko o wielkie kopalnie – nawet mniejsze firmy chcące rozpoznać potencjalne złoża muszą przejść całą procedurę administracyjną. Takie regulacje są po to, by unikać samowolki i ryzyka np. skażenia terenu albo kolizji z interesem publicznym, np. wodami podziemnymi. Przykładowo, jeśli firma zamierza wiercić otwory poszukiwawcze na terenie gminy, zanim w ogóle wjedzie sprzęt, musi mieć decyzję władz, czyli właśnie koncesję. Moim zdaniem to rozsądne, bo pozwala lepiej chronić środowisko i interes społeczny – to nie jest tylko papierologia, ale narzędzie kontroli, ile i gdzie szukamy kopalin. W praktyce koncesja to podstawa, jeśli ktoś myśli na poważnie o geologii gospodarczej czy inwestycjach w sektorze wydobywczym. Warto też wiedzieć, że poszukiwanie bez koncesji bywa karalne, a urzędy geologiczne dokładnie tego pilnują. Dobra praktyka branżowa to zawsze upewnić się, czy nasza działalność wymaga koncesji, zanim cokolwiek zaczniemy robić w terenie.
Często można spotkać się z przekonaniem, że na wszystko, co związane z geologią, potrzeba specjalnych pozwoleń czy nawet koncesji. Tymczasem prawo wyraźnie rozgranicza różne rodzaje działalności. Prowadzenie badań naukowych w terenie, nawet jeśli wiąże się z pobieraniem próbek, zwykle nie wymaga koncesji – pod warunkiem, że nie dochodzi do poszukiwania złóż kopalin na skalę przemysłową czy gospodarczą. Owszem, niekiedy trzeba mieć zgodę właściciela terenu albo uzyskać pozwolenie od odpowiednich władz administracyjnych, ale to zupełnie co innego niż koncesja wydawana przez organ geologiczny. Podobnie jest z pozyskiwaniem okazów skamielin lub minerałów – w większości przypadków wystarczy pozwolenie właściciela gruntu czy czasem zgoda dyrektora parku narodowego, jeśli zbierasz na terenie chronionym, ale koncesji się tu nie wydaje. Częsty błąd polega na myleniu działalności kolekcjonerskiej czy hobbystycznej z profesjonalnym poszukiwaniem złóż, które może prowadzić do dużych inwestycji i wpływać na środowisko. Właśnie dlatego ustawodawca tak szczegółowo rozróżnia te pojęcia. W praktyce koncesji wymaga tylko ten, kto prowadzi poszukiwania mające na celu rozpoznanie, udokumentowanie i ewentualne późniejsze wydobycie kopalin, często z użyciem zaawansowanych technik geologicznych i ciężkiego sprzętu. Mylenie tych pojęć prowadzi do niepotrzebnych utrudnień, a czasami też do nieświadomego łamania prawa – warto więc dobrze znać przepisy i nie utożsamiać każdej formy działalności terenowej z wymaganiem koncesji. Z mojego doświadczenia wynika, że przez brak tej wiedzy wielu ludzi rezygnuje z ciekawych projektów naukowych czy edukacyjnych, niepotrzebnie obawiając się restrykcji.