Profilowanie pola magnetycznego PZM to zdecydowanie najlepsza metoda, jeśli chodzi o poszukiwania rud żelaza w otoczeniu otworów wiertniczych, zwłaszcza gdy złoże nie zostało bezpośrednio trafione. Żelazo i jego rudy są silnie ferromagnetyczne, więc każde zaburzenie w lokalnym polu magnetycznym Ziemi można łatwo wychwycić za pomocą specjalnych sond magnetometrycznych opuszczanych do otworu. Co ciekawe, w praktyce geologicznej, jeśli złoże znajduje się nawet 50 metrów od ściany otworu, profilowanie PZM pozwala zidentyfikować takie anomalie, wskazując precyzyjnie kierunek i odległość do potencjalnego wystąpienia rudy. Moim zdaniem ogromną zaletą tej techniki jest jej nieinwazyjność i to, że nie trzeba prowadzić dodatkowych kosztownych odwiertów na ślepo – wystarczy rzetelna interpretacja danych. W branży górniczej i geologicznej to wręcz standard, szczególnie w rejonach, gdzie każde przewiercenie się przez złoże może być nieopłacalne bez wcześniejszego rozpoznania. Profilowanie magnetyczne wykorzystywane jest zarówno w Polsce, jak i na świecie, właśnie do tego typu precyzyjnych analiz podpowierzchniowych. No i jeszcze jedna rzecz – urządzenia do PZM są bardzo czułe, przez co potrafią wykryć nawet bardzo słabe sygnały od inkluzji żelaza w skałach. Nawet jeśli nie zawsze daje się określić dokładny skład rudy na podstawie jedynie PZM, to jednak lokalizacja i potwierdzenie obecności żelaza są zdecydowanie pewne.
Zdarza się, że poszukując rud żelaza, można pomylić się co do najbardziej odpowiedniej metody profilowania otworu wiertniczego. Jedną z popularnych błędnych koncepcji jest założenie, że profilowanie akustyczne (PA) mogłoby sprawdzić się w takim zadaniu. W rzeczywistości, choć metody akustyczne są bardzo dobre do wykrywania zmian litologicznych, pustek czy szczelin w skałach, to jednak nie są w stanie bezpośrednio wskazać obecności rud żelaza, zwłaszcza jeśli złoże nie zostało przewiercone. Akustyka zwyczajnie nie reaguje na obecność metali ferromagnetycznych, a skupia się na odbiciu fali dźwiękowej od granic różnych środowisk skalnych. Podobnie sytuacja wygląda z profilowaniem grawimetrycznym (PGr). Owszem, zmiany masy objętościowej skał mogą być wykryte przez sondy grawimetryczne, ale czułość tej metody w otworach wiertniczych jest zbyt niska, żeby wykrywać złoża żelaza oddalone od otworu o kilkadziesiąt metrów. W praktyce grawimetria lepiej sprawdza się na dużych przestrzeniach (np. z powierzchni terenu), a nie w wąskim otworze, gdzie gradienty grawitacyjne są zbyt słabe. Kolejna metoda, magnetyzm jądrowy (PMJ), z pozoru brzmi obiecująco, jednak jest stosowana głównie do badania zawartości wody, porowatości skał oraz innych właściwości fizykochemicznych, zupełnie niezwiązanych z wykrywaniem rud żelaza na dystans od otworu. Typowym błędem myślowym jest utożsamianie 'magnetyzmu' z każdą metodą zawierającą to słowo w nazwie, a tu chodzi o oddziaływania jądrowe, a nie makroskopowe pole magnetyczne rudy. Suma summarum, tylko profilowanie pola magnetycznego (PZM) odpowiada na specyficzny problem wykrywania żelaza nawet kilkadziesiąt metrów od ściany otworu, bo to właśnie ferromagnetyczność rudy wywołuje mierzalne zaburzenia w polu magnetycznym Ziemi. W geologii to wręcz codzienność – najpierw profilowanie magnetyczne, potem jeśli wyniki są obiecujące, przechodzi się do droższych i bardziej inwazyjnych działań. Warto o tym pamiętać przy wyborze odpowiedniej metody badawczej.