W przypadku wierceń okrętnych, czyli takich, które wykonuje się najczęściej ręcznie w stoczni czy warsztacie przy budowie lub naprawie statków, faktycznie otwór wiertniczy powstaje dzięki użyciu siły ludzkich rąk. Stosuje się do tego profesjonalne narzędzia, jak świder ręczny, który wprawia się w ruch obrotowy przez energiczne kręcenie korbą lub uchwytem. To bardzo prosta metoda, ale sprawdza się świetnie tam, gdzie nie ma dostępu do zasilania lub trzeba wykonać precyzyjne otwory w miejscach trudno dostępnych. Z mojego doświadczenia wynika, że wciąż często w praktyce spotyka się takie rozwiązania, szczególnie przy mniejszych remontach pokładowych czy montażu wyposażenia pokładowego. Standardy branżowe, takie jak dobre praktyki stoczniowe czy procedury bezpieczeństwa, zalecają stosowanie ręcznych świdrów tam, gdzie użycie elektronarzędzi byłoby niepraktyczne lub niebezpieczne – np. w pobliżu zbiorników paliwowych czy w ciasnych przestrzeniach. Dobrze pamiętać, że taka ręczna metoda pozwala lepiej kontrolować siłę docisku i kierunek wiercenia, co jest kluczowe przy cienkich blachach czy elementach drewnianych na pokładzie statku. Moim zdaniem, umiejętność posługiwania się świdrem ręcznym to nadal ważna kompetencja dla każdego monter okrętowego, bo nie zawsze technologia zastąpi zdrowe ręce i sprawną głowę. No i, co ważne: taka praca wcale nie jest łatwa, wymaga sporo wprawy, więc trochę praktyki na warsztacie zdecydowanie się przyda.
W całej branży okrętowej spotyka się różne technologie napędu narzędzi, ale jeśli chodzi o klasyczne wiercenia okrętne wykonywane świdrem, to napędzanie go głowicą hydrauliczną, silnikiem elektrycznym czy spalinowym raczej nie występuje w standardowych zadaniach tego typu. Silniki elektryczne rzeczywiście wykorzystywane są w wiertarkach stołowych czy ręcznych – w sytuacjach, gdy mamy wygodny dostęp do zasilania i przestrzeni roboczej. Jednak w realiach stoczniowych, szczególnie podczas pracy na pokładzie albo w miejscach trudno dostępnych, typowy świder okrętny obsługuje się manualnie. Hydraulika i silniki spalinowe mają zastosowanie przy wielkich maszynach do odwiertów geologicznych czy przemysłowych, gdzie wymagana jest ogromna moc – na statkach to raczej rzadkość, bo nie byłoby to praktyczne ani bezpieczne. Częstym błędem jest mylenie technologii przemysłowych z tym, co faktycznie stosuje się w konserwacji czy montażu pokładowym. Moim zdaniem wynika to trochę z przekonania, że „wszystko da się zautomatyzować”, ale w praktyce, zwłaszcza w okrętownictwie, liczy się też precyzja i możliwość pracy w trudnych warunkach – a to zapewnia właśnie tradycyjny świder ręczny. Warto podkreślić, że ze względów bezpieczeństwa (jak brak iskrzenia, co ma znaczenie w pobliżu paliw lub akumulatorów), ręczne narzędzia są często preferowane. Trzeba uważać, żeby nie zakładać automatycznie, że każde narzędzie w stoczni musi być zasilane zewnętrznie – bardzo często kluczowa okazuje się po prostu siła i precyzja ludzkiej ręki oraz doświadczenie montera. Takie podejście jest zgodne z praktykami branżowymi, gdzie liczy się nie tylko technologia, ale też zdrowy rozsądek i bezpieczeństwo na pokładzie.