Adobe InDesign to narzędzie, które właściwie zrewolucjonizowało sposób, w jaki tworzy się profesjonalne katalogi, broszury czy inne publikacje multimedialne. Moim zdaniem, nie ma aktualnie lepszego programu w pakiecie Adobe, jeśli chodzi o projektowanie interaktywnych katalogów firmowych. Ten program pozwala nie tylko na precyzyjne rozmieszczenie tekstu, zdjęć czy grafiki, ale też daje ogromne możliwości interaktywności — można dodawać przyciski, hiperłącza, animacje, a nawet osadzać multimedia, co w dzisiejszych czasach jest właściwie standardem w branży. Z InDesigna korzystają zarówno graficy, jak i specjaliści od DTP (czyli przygotowania do druku), bo program spełnia wymagania profesjonalnych drukarni, ale jednocześnie nadaje się do publikacji cyfrowych, np. eksportu do plików PDF interaktywnych czy nawet obsługi e-booków. W codziennej pracy często spotykam się z potrzebą przygotowania katalogów produktów, które klienci chcą udostępniać zarówno online, jak i drukować. InDesign sprawdza się tu idealnie, bo umożliwia szybkie aktualizacje np. cenników czy opisów produktów bez konieczności ręcznego przerabiania całego dokumentu. To po prostu narzędzie skrojone pod te potrzeby. Warto też wiedzieć, że zgodność z normami prepress i możliwości pracy na szablonach znacznie upraszczają procesy produkcyjne. Takie rozwiązania stosują agencje reklamowe i wydawnictwa na całym świecie – to już właściwie branżowy standard.
Adobe Reader oraz Adobe Distiller to programy, które mają zupełnie inne zastosowania niż tworzenie interaktywnych katalogów. Reader to tylko przeglądarka plików PDF – pozwala czytać, komentować i drukować dokumenty, ale nie oferuje narzędzi do projektowania ani tworzenia treści od podstaw. Wielu osobom się wydaje, że skoro Reader odtwarza PDF-y, to może też tworzyć katalogi, a to spory błąd myślowy. Z kolei Distiller wykorzystuje się głównie do konwersji plików PostScript na PDF, co jest przydatne w drukarniach czy podczas przygotowania plików do druku, ale samodzielnie nie nadaje się do projektowania graficznego czy kompozycji interaktywnych elementów. Adobe Audition to z kolei program stricte do obróbki dźwięku — miksowanie, nagrywanie, mastering, takie rzeczy. Kompletnie nie ma zastosowania przy składzie graficznym czy przygotowywaniu katalogów, chociaż czasem ktoś może się zasugerować znaną marką Adobe i pomyśleć, że każdy ich program służy do grafiki. Tego typu pomyłki są dość typowe, zwłaszcza jeśli ktoś nie miał okazji pracować z tymi aplikacjami w praktyce. W branży projektowania graficznego od dawna standardem jest wykorzystywanie narzędzi dedykowanych do danego typu pracy – do katalogów i publikacji interaktywnych po prostu wygrywa InDesign, bo daje największą kontrolę nad układem strony, pozwala tworzyć elementy interaktywne i eksportować gotowe projekty do różnych formatów. Myślenie, że inne aplikacje Adobe mogą ten program zastąpić, wynika najczęściej z nieznajomości ich przeznaczenia. Warto zawsze sprawdzić możliwości danego narzędzia przed rozpoczęciem pracy, bo to oszczędza masę czasu i nerwów.