Przekształcenie fontów w obiekty graficzne o charakterze wektorowym to w praktyce zamiana czcionki na tzw. krzywe, czasem mówi się też „konwersja na obiekty” lub „outline”. W programach graficznych typu Adobe Illustrator czy CorelDRAW tę opcję spotkasz jako „Konwertuj na krzywe” (ang. Convert to Outlines/Curves). Co zyskujesz? Tekst nie jest już edytowalny jako tekst, ale staje się zbiorem wektorowych kształtów. To ogromny plus przy przygotowaniu plików do druku – nie musisz się wtedy martwić, czy drukarnia ma odpowiednią czcionkę. Każda litera jest zapisana jako zestaw precyzyjnych krzywych Béziera, można ją powiększać bez utraty jakości, wycinać na ploterze, czy nawet modyfikować pojedyncze elementy liter. Moim zdaniem w branży reklamowej czy poligraficznej to absolutny standard, szczególnie przy logo czy identyfikacji wizualnej, gdzie skalowalność i zgodność są kluczowe. W praktyce przed wysłaniem projektu do druku zawsze powinieneś zamienić tekst na krzywe – to jedna z tych rzeczy, które ratują z opresji, gdy ktoś nie ma dokładnie tej samej wersji fontu. Tak naprawdę to też pewien rodzaj zabezpieczenia projektu przed nieautoryzowaną edycją tekstu. Dodatkowo, wektorowe krzywe są niezależne od rozdzielczości, więc sprawdzają się zarówno na wizytówkach, jak i na billboardach. Dobre praktyki mówią jasno: konwertuj teksty na krzywe przed finalnym eksportem do druku – oszczędzisz sobie i innym wielu problemów.
Zamiana tekstu na obiekty wektorowe to temat, który często sprawia trudności osobom zaczynającym przygodę z grafiką komputerową. Wiele osób myli dopasowanie tekstu do ścieżki z konwersją na krzywe – to dwa zupełnie różne procesy. Dopasowanie tekstu do ścieżki (text on path) sprawia jedynie, że tekst układa się wzdłuż określonej linii lub kształtu, ale nadal pozostaje on tekstem edytowalnym, korzystającym z aktywnej czcionki. Po wyeksportowaniu takiego pliku, jeśli odbiorca nie ma zainstalowanej tej samej czcionki, pojawi się problem z wyświetlaniem. Wstawienie kodu formatowania również nie rozwiązuje sprawy – kod wpływa co najwyżej na styl, pogrubienie, kursywę czy kolor, ale nie tworzy krzywych wektorowych, które pozwalałyby na niezależność od fontu i pełną skalowalność obrazu. Tekst zastępczy, z kolei, to po prostu puste wypełnienie używane często jako przykładowy tekst („Lorem ipsum...”), nie ma żadnego wpływu na aspekt wektorowy czy przygotowanie do druku. Typowym błędem jest założenie, że jeśli tekst „jakoś wygląda”, to można go bez obaw wysłać do druku – niestety, nie mając zamienionych fontów na krzywe, narażasz się na niezgodność projektu po stronie drukarni. W praktyce tylko zamiana na krzywe daje stuprocentową pewność, że litery będą wyświetlane i drukowane dokładnie tak, jak zaplanowałeś, niezależnie od środowiska i dostępności czcionek. Standardy branżowe Adobe, Corela czy nawet darmowych narzędzi typu Inkscape jednoznacznie wskazują na konwersję na krzywe jako właściwy sposób przygotowania tekstu do dalszego przetwarzania graficznego i poligraficznego. To szczególnie ważne przy projektowaniu logotypów, materiałów reklamowych czy opakowań, gdzie zachowanie kształtu i proporcji liter jest kluczowe. Ominięcie tego kroku to naprawdę prosta droga do problemów technicznych, czasem kosztownych.