PDF to absolutny standard w przygotowaniu plików do druku w każdej profesjonalnej drukarni. W praktyce, przygotowując akydens (czyli różnego rodzaju druki firmowe, np. wizytówki, papier firmowy czy zaproszenia), zawsze dąży się do tego, żeby plik końcowy był skompresowany do jednego dokumentu kompozytowego PDF. Pozwala to na zachowanie wszystkich ustawień koloru (najczęściej przestrzeń CMYK), spłaszczenie przezroczystości, osadzenie fontów i grafiki w jednym pliku. Z mojego doświadczenia wynika, że drukarnie wręcz wymagają PDF-ów opartych na specyfikacjach typu PDF/X-1a lub PDF/X-4, bo to eliminuje ryzyko rozjechania się grafiki czy fontów. Co ważne, PDF daje duże możliwości podglądu finalnego efektu i weryfikacji, czy wszystko jest na swoim miejscu. W świecie poligrafii PDF zdominował inne formaty, szczególnie dlatego, że obsługuje zaawansowane profile kolorystyczne i umożliwia kontrolę spadów, znaczników cięcia czy overprintów. Moim zdaniem, jeśli ktoś poważnie myśli o przekazaniu projektu do druku, to bez PDF-a ani rusz. Tu nie ma miejsca na półśrodki – to po prostu najlepsza, najbardziej przewidywalna opcja.
Wiele osób myśląc o przygotowaniu pliku do druku, błędnie wybiera formaty takie jak EPS, TIFF czy nawet plik źródłowy INDD. Każdy z nich ma swoje miejsce w procesie projektowania, ale żaden nie spełnia wymagań kompletnych plików kompozytowych gotowych do druku offsetowego czy cyfrowego. EPS przez długi czas był używany w poligrafii, ale dziś ten format jest przestarzały – nie radzi sobie dobrze z przezroczystościami, a obsługa kolorów bywa problematyczna; praktycznie nikt już nie przyjmuje EPS-ów do druku jako gotowych plików finalnych. TIFF to z kolei format rastrowy, przechowujący tylko obraz, bez możliwości osadzania fontów czy grafiki wektorowej, nie zawiera żadnych znaczników cięcia, spadów czy profili kolorystycznych – czyli wszystkiego, co jest niezbędne w druku profesjonalnym. Natomiast plik INDD (Adobe InDesign) to po prostu edytowalny projekt źródłowy, którego drukarnie nie przyjmują, bo nie mają gwarancji, że układ, fonty czy kolory pozostaną niezmienione. To typowy błąd myślowy: myśleć, że skoro program projektowy pozwala zapisać plik w swoim formacie, to wystarczy – tymczasem do druku zawsze eksportujemy do PDF. W praktyce format PDF/X standaryzuje cały proces, gwarantując powtarzalność i zgodność z workflow drukarni, dlatego wybór innego formatu kończy się często odrzuceniem pliku lub błędami na wydruku. Nie warto ryzykować, szczególnie przy dużych nakładach albo projektach firmowych.