Odpowiedź, która mówi o nadwyżce lodów Pingwin i niedoborach lodów Mewa i Śnieżek, jest całkiem trafna. Widać, że dobrze rozumiesz, jak powinno wyglądać porównanie danych z inwentaryzacji z rekordami w księgach. Jeśli chodzi o lody Pingwin, to faktycznie ich ilość fizyczna przewyższa tę, którą mamy w dokumentach, więc masz rację, że to nadwyżka. Z kolei Mewa i Śnieżek mają mniej niż powinny, co oznacza, że to niedobór. W praktyce każda firma powinna regularnie robić inwentaryzację, żeby zauważyć takie różnice i je skorygować. To nie tylko kwestia przepisów, ale też sposób na lepsze zarządzanie zapasami i unikanie strat, które mogą się zdarzyć, gdy coś jest źle policzone. Takie podejście poprawia efektywność działania firmy.
Wybór odpowiedzi, wskazujący na niedobór lodów Pingwin i nadwyżkę lodów Mewa, to klasyczny błąd wynikający z niezrozumienia różnic inwentaryzacyjnych. Zazwyczaj kluczowe jest, żeby dokładnie porównać realną ilość towaru z tym, co jest zapisane w księgach. Jak fizyczna ilość towaru jest większa od tej w dokumentacji, powinna być to nadwyżka. W przypadku lodów Pingwin, ich rzeczywista ilość była wyższa, więc odpowiedzi, które sugerują, że ich brakuje, są totalnie nieprawidłowe. Tego typu błędy mogą prowadzić do spiętrzeń problemów, zwłaszcza podczas audytów. Warto też, moim zdaniem, żeby firmy stosowały standardy inwentaryzacyjne, które powinno się regularnie sprawdzać. Ignorowanie tego to strzał w kolano w zarządzaniu zapasami.