RAID 0 to taka ciekawa konfiguracja, która teoretycznie kusi szybkością, ale niestety totalnie nie zapewnia żadnego poziomu bezpieczeństwa danych. W praktyce polega to na tym, że wszystkie dane są dzielone na bloki i rozrzucane po wszystkich dyskach należących do macierzy. Dzięki temu odczyt i zapis są szybsze, bo operacje wykonują się równolegle, jednak – i tu jest właśnie ten haczyk – awaria chociażby jednego dysku sprawia, że cała macierz staje się bezużyteczna. Nie ma żadnych sum kontrolnych ani parzystości, więc nie ma jak odtworzyć danych. Moim zdaniem RAID 0 to raczej rozwiązanie do zastosowań, gdzie dane nie są ważne lub można je bardzo łatwo odtworzyć – np. montaż wideo na surowych plikach, które i tak mamy backupowane gdzieś indziej, albo czasami w grach na szybkim dysku. W profesjonalnym środowisku IT raczej nikt nie zaleca RAID 0 jako jedynej formy magazynowania czegoś wartościowego. Standardy branżowe typowo mówią wprost: RAID 0 nie zapewnia redundancji, nie jest odporny na żadne awarie i nie powinien być stosowany tam, gdzie bezpieczeństwo danych ma jakiekolwiek znaczenie. Co ciekawe, często początkujący administratorzy sięgają po RAID 0, bo daje lepsze wyniki syntetyczne w benchmarkach, ale w realnym świecie to trochę jak jazda bez pasów – póki nie ma wypadku, jest fajnie, ale potem może być bardzo nieprzyjemnie. Dlatego zawsze warto pamiętać o backupie i rozumieć ograniczenia tej technologii.
Patrząc na różne typy macierzy RAID, łatwo się pogubić – szczególnie, że cyfry po słowie RAID nie zawsze idą w parze z zaawansowaniem czy odpornością na awarie. RAID 2, choć dziś praktycznie niespotykany, wykorzystuje specjalne techniki kodowania Hamminga i rozkłada dane na wiele dysków z dodatkowymi dyskami kontrolującymi parzystość, więc przy założeniu poprawnej implementacji potrafi wykrywać i czasami nawet naprawić błędy przy awarii pojedynczego dysku. RAID 4 z kolei bazuje na jednym dedykowanym dysku parzystości, co oznacza, że jeśli padnie jeden dysk danych, to da się go odtworzyć na podstawie informacji z tego dysku parzystości. W praktyce jednak RAID 4 jest raczej rzadko wykorzystywany, bo dysk parzystości staje się wąskim gardłem przy zapisie. RAID 6 to już w ogóle wyższa szkoła jazdy – pozwala przeżyć awarię nawet dwóch dysków jednocześnie, bo używa podwójnej parzystości. Z perspektywy standardów branżowych RAID 6 jest obecnie jednym z najbezpieczniejszych rozwiązań dla danych krytycznych, szczególnie w większych serwerowniach, gdzie czas przywracania macierzy może być długi i ryzyko kolejnej awarii rośnie. Typowym błędem jest myślenie, że wszystkie macierze RAID gwarantują odporność na awarie, ale to właśnie RAID 0 jest tu wyjątkiem – tam nie ma żadnej redundancji. RAID 2, 4 i 6 – mimo różnych ograniczeń czy wydajności – mają wbudowane mechanizmy rekonstrukcji danych po uszkodzeniu dysku. Warto też pamiętać, że żaden RAID nie zastępuje regularnego backupu, bo nie chroni na przykład przed przypadkowym skasowaniem plików czy ransomware. RAID to tylko jeden z elementów całego planu ochrony danych.