Właściwie wybrałeś zasilacz Zalman ZM600-LX 600W BOX i to jest bardzo sensowne podejście w praktyce. Sumując pobór mocy poszczególnych podzespołów z tabeli (płyta główna 35 W, procesor 60 W, 2x DDR3 po 6 W, SSD 7 W, HDD 7200 obr./min 16 W, karta graficzna 310 W, napęd optyczny 30 W, mysz i klawiatura 2 W, wentylator 5 W), otrzymujesz łącznie 447 W. Zgodnie z dobrymi praktykami, zawsze dodaje się rezerwę – minimum te 20% – żeby zasilacz nie pracował na granicy swoich możliwości. To ważne nie tylko dla stabilności systemu, ale też dla jego żywotności i bezpieczeństwa. 20% zapasu od 447 W to +89,4 W, więc minimalna wymagana moc zasilacza to około 536,4 W. W branży przyjęło się zaokrąglać wynik w górę i wybierać kolejny wyższy standardowy model. Zasilacz 600 W jest tutaj wyborem optymalnym, bo zapewnia nie tylko zapas mocy, ale również cichszą pracę i więcej komfortu na przyszłość (np. wymiana na mocniejszą kartę graficzną). Warto pamiętać, że tanie zasilacze często nie dają faktycznie podanej mocy – stąd wybór markowego modelu to też ważny aspekt. Z mojego doświadczenia lepiej zainwestować w lepszy zasilacz niż potem borykać się z problemami wywołanymi przeciążeniem. Dobra praktyka mówi, że zasilacz pracujący w zakresie 50–70% nominalnej mocy ma najlepszą wydajność i żywotność. Także wybór 600 W jest bardzo rozsądny!
W tym przypadku wybór zasilacza o mocy mniejszej niż 600 W to dość typowy błąd, który spotyka się nawet u osób z pewnym doświadczeniem. Zwykle wynika to z niedoszacowania sumarycznego poboru mocy albo nieuwzględnienia koniecznego zapasu mocy, który według standardów branżowych powinien wynosić co najmniej 20%, a według niektórych producentów nawet więcej. Jeśli policzyć pobór wszystkich wylistowanych podzespołów (procesor, płyta główna, 2x DDR3, karta graficzna, SSD, HDD 7200 obr./min, napęd optyczny, wentylator, mysz z klawiaturą), dostajemy już 447 W. Po doliczeniu rezerwy bezpieczeństwa (447 W + 20% = ok. 536 W), żaden zasilacz o mocy 500, 530 czy nawet 550 W nie będzie prawidłowym wyborem, bo przy pełnym obciążeniu pracowałby praktycznie na limicie. To prowadzi do przegrzewania, niestabilności, a w skrajnych przypadkach nawet do uszkodzenia całego zestawu. Częsty błąd to także nieuwzględnienie możliwości przyszłej rozbudowy – dobierając zasilacz "na styk", nie zostawiamy miejsca choćby na zmianę karty graficznej czy dołożenie dysku. W branży IT i serwisowaniu komputerów mówi się, że najlepsze zasilacze to te, które mają trochę zapasu i są markowe, a nie "no-name". Takie podejście przekłada się na dłuższą żywotność komponentów, stabilność napięć i bezpieczeństwo użytkownika. Moim zdaniem nie warto oszczędzać na zasilaczu – często to on ratuje resztę sprzętu w razie awarii. Podsumowując, zasilacz poniżej 600 W w tym zestawie po prostu się nie sprawdzi, bo nie spełnia zasad poprawnego projektowania stanowiska komputerowego.