Odpowiedź denne drenowe jest jak najbardziej trafiona, bo właśnie takie ujęcia stosuje się najczęściej do pobierania wody z mniejszych cieków – czyli potoków i małych rzek. W praktyce chodzi głównie o to, żeby minimalizować ilość zanieczyszczeń, która przedostaje się do instalacji oraz żeby ograniczyć konieczność późniejszego uzdatniania tej wody. Takie ujęcia buduje się zwykle jako system rur drenarskich umieszczonych pod dnem cieku, często obsypanych warstwą żwiru, co działa jak naturalny filtr. Dzięki temu rozwiązaniu woda jest wstępnie oczyszczana przez przepływ przez podłoże, gdzie zatrzymywane są różnego typu zawiesiny, muły, a nawet część mikroorganizmów. To rozwiązanie, moim zdaniem, jest niezawodne zwłaszcza tam, gdzie poziom wody bywa niziutki albo gdzie rzeka niesie dużo osadów. Branżowe wytyczne, np. Rozporządzenie Ministra Infrastruktury dotyczące zaopatrzenia w wodę, wręcz wskazują takie ujęcia jako preferowane dla małych cieków, bo są proste w eksploatacji i mniej narażone na awarie. W praktyce, co często widać w terenach podgórskich czy wiejskich, denne drenowe sprawdzają się o wiele lepiej niż klasyczne, powierzchniowe ujęcia. Warto też pamiętać, że tak pobrana woda – zanim trafi do sieci wodociągowej – i tak jest zwykle kierowana do stacji uzdatniania, ale sam proces filtracji na tym etapie jest już mocno ułatwiony. Z mojego punktu widzenia, jeśli ktoś chce mieć bezpieczną i w miarę czystą wodę z małej rzeki, to żadna inna metoda nie sprawdza się tak dobrze jak denne drenowe.
Wiele osób słysząc o ujęciach wodnych myśli od razu o różnych konstrukcjach, które są bardziej widowiskowe, jak np. wieże ujęciowe czy duże obiekty brzegowe. Jednak w kontekście poboru wody z potoków i małych rzek liczy się przede wszystkim skuteczność filtracji i ochrona przed zanieczyszczeniami. Ujęcia zatokowe podprądowe, choć stosowane w dużych rzekach, są raczej dedykowane miejscom o znacznych przepływach i sporych rezerwach wody. Tam konstrukcja pozwala na pobór dużych ilości surowej wody, ale niestety nie nadają się do małych cieków, gdzie bardzo łatwo o zamulenie, a poziom wody bywa niestabilny. Ujęcia brzegowe natomiast są najprostszą formą czerpania wody bezpośrednio z rzeki lub jeziora, ale w przypadku małych rzek prowadzi to często do problemów z zanieczyszczeniami zawieszonymi oraz ryzykiem pobierania mułu i glonów, szczególnie przy niskich stanach wody. To typowy błąd myślowy – wydaje się, że prościej jest po prostu wstawić rurę na brzeg, ale potem wychodzą ogromne koszty filtracji. Ujęcia wieżowe, które zwykle można spotkać przy dużych zbiornikach retencyjnych, pozwalają na pobór wody z różnych głębokości – to już kompletnie nie jest rozwiązanie dla małych cieków. W tych przypadkach nie ma nawet fizycznej możliwości postawienia wieży, bo koryto jest zbyt płytkie czy zbyt wąskie. Praktyka pokazuje, że najlepsze efekty uzyskuje się właśnie przez system drenów pod dnem cieku, bo to naturalnie filtruje wodę i zmniejsza nakłady na późniejsze uzdatnianie. Moim zdaniem warto spojrzeć na temat praktycznie: im więcej pracy wykonuje dla nas przyroda (przez filtrację w gruncie), tym mniej trzeba inwestować w kosztowne technologie uzdatniające. Woda pobrana przez denne drenowe jest po prostu dużo czystsza na starcie, a całość systemu działa stabilniej, co jest kluczowe w małych, wiejskich wodociągach.