Dobrze, że to zauważyłeś – odpowiedź 7 godzin jest tutaj najbardziej logiczna i zgodna z wyliczeniami. Podstawą do rozwiązania tego typu zadania jest zawsze podzielenie całkowitej masy odpadów przez wydajność maszyny, czyli w tym wypadku: 420 ton podzielone przez 60 ton na godzinę daje uczciwe 7 godzin pracy. Prosta arytmetyka, ale w praktyce na składowisku odpadów właśnie takie przeliczenia są codziennością. To też pokazuje, jak ważna jest znajomość parametrów technicznych sprzętu – kompaktor o wydajności 60 ton/godz. to wcale nie jakiś potężny kolos, a jednak sprawnie radzi sobie z całkiem dużą ilością materiału. Moim zdaniem warto pamiętać, że efektywność maszyny to nie wszystko – dochodzą jeszcze przerwy na serwis, zmiana operatora, a w deszczową pogodę wydajność zwykle spada. W branżowych standardach przyjęło się jednak bazować na nominalnych wydajnościach sprzętu, żeby łatwiej planować pracę i harmonogramy. Najlepsi operatorzy zawsze zostawiają sobie drobny margines bezpieczeństwa. Często w projektach inżynierskich przyjmuje się jeszcze współczynnik korekcyjny na nieprzewidziane sytuacje, ale w zadaniach egzaminacyjnych liczy się czysta matematyka. Dlatego siedem godzin to nie tylko poprawna odpowiedź, ale też dobry punkt wyjścia do dalszej optymalizacji procesów gospodarki odpadami.
Często spotyka się błędne przekonanie, że większy sprzęt lub krótka praca kompaktora załatwi wszystko szybciej, ale tutaj kluczowe jest dokładne przeliczanie czasu pracy na podstawie realnych danych technicznych. Kompaktor o masie 34 ton, pracujący z wydajnością 60 ton/godz., faktycznie robi wrażenie, ale to właśnie wydajność (a nie sama masa maszyny) decyduje o tempie zagęszczania i rozprowadzania odpadów. Jeżeli ktoś wybrał odpowiedzi typu 5 lub 6 godzin, to często wynika to z zaokrąglania lub dzielenia w pośpiechu, ale 420 podzielone przez 60 rzeczywiście daje 7 (nie mniej). Z doświadczenia zauważam, że część osób myli jednostki albo bierze pod uwagę np. pracę dwóch maszyn równocześnie, chociaż w zadaniu nie ma o tym mowy. Zdarza się też, że ktoś przez nieuwagę podstawi masę kompaktora zamiast wydajności do obliczeń – to jeden z częstszych błędów w praktyce zawodowej, a później nie zgadzają się czasy realizacji czy harmonogramy inwestycji. W rzeczywistości, przy planowaniu pracy sprzętu na składowisku, zawsze trzyma się wartości wydajności – to one odpowiadają za faktyczny postęp robót, nie masa czy moc silnika. Warto też pamiętać, że standardy branżowe wymagają uwzględniania nominalnych parametrów maszyn, bo tylko w ten sposób można oszacować rzeczywiste moce przerobowe i dobrze rozplanować logistykę całego procesu. Zbyt optymistyczne podejście do czasu pracy może prowadzić do spiętrzenia odpadów na placu i problemów z bezpieczeństwem czy środowiskiem, a to już poważna sprawa w gospodarce odpadami. Takie zadania to naprawdę dobry trening przed realną pracą na budowie czy podczas eksploatacji składowiska.