Poprawna odpowiedź to 2 062,5 m³, bo właśnie tyle tłucznia musisz dostarczyć na podbudowę o podanych wymiarach i przy uwzględnieniu współczynnika spulchnienia. Cały sposób liczenia jest dość prosty, jak się nad tym chwilę zastanowić. Najpierw liczysz objętość do zagęszczenia: 2,5 km długości, czyli 2 500 m, szerokość 5 m i grubość 0,15 m. To daje 2 500 × 5 × 0,15 = 1 875 m³ – to jest ta objętość docelowa po zagęszczeniu. Ale tłuczeń rozłożony na budowie zajmuje większą objętość, bo jest spulchniony. Właśnie dlatego stosuje się współczynnik spulchnienia, tutaj 1,1. Trzeba więc przemnożyć 1 875 × 1,1 = 2 062,5 m³. Tyle trzeba dowieźć na budowę, żeby po zagęszczeniu uzyskać wymaganą grubość. W branży to standardowa praktyka, bo w przeciwnym razie podbudowa byłaby za cienka – a to grozi późniejszymi deformacjami i problemami z trwałością nawierzchni. Moim zdaniem, takie zadania świetnie uczą praktycznego myślenia i pokazują, jak ważne jest uwzględnianie właściwości materiałów, z którymi pracujemy. W realnych projektach drogowych zawsze musisz brać pod uwagę takie „niuanse”, bo od tego zależy, czy cała konstrukcja wytrzyma wymagane obciążenia. Dobrą praktyką jest też doliczać jeszcze niewielki zapas na ewentualne straty podczas transportu i rozkładania, chociaż w zadaniu tego nie wymagano. Z mojego doświadczenia, dokładność w takich obliczeniach przekłada się potem na zadowolenie inwestora i brak poprawek po odbiorze robót.
Obliczenia ilości tłucznia na podbudowę to temat, w którym łatwo popełnić błąd, jeśli nie przemyśli się dobrze całego procesu technologicznego. Częstym problemem jest pominięcie współczynnika spulchnienia albo niepoprawne jego zastosowanie. Jeżeli ktoś wybrał odpowiedzi mniejsze niż 2 062,5 m³, pewnie zatrzymał się na samej objętości geometrycznej, czyli 2 500 m × 5 m × 0,15 m = 1 875 m³, nie uwzględniając, że materiał sypki przed zagęszczeniem zajmuje więcej miejsca. Tłuczeń jest układany luźno i dopiero później, po zagęszczeniu, osiąga wymaganą grubość – to właśnie dlatego w praktyce stosuje się współczynnik spulchnienia. Warto pamiętać, że w dokumentacji projektowej i wytycznych, jak np. „Wytyczne wykonywania robót budowlano-montażowych w drogownictwie”, zawsze podaje się zarówno grubość po zagęszczeniu, jak i wymagania związane z dostawą materiału w stanie sypkim. Zdarza się też, że ktoś omyłkowo pomnoży przez niewłaściwy współczynnik, albo nie wie, że współczynnik spulchnienia zawsze zwiększa ilość potrzebną do dostawy. Moim zdaniem, istotnym błędem jest także nieuwzględnianie długości na metry, co czasem się zdarza, gdy ktoś pomyli jednostki (np. zamiast 2,5 km przeliczy na 2,5 m i wyjdzie mu zupełnie absurdalny wynik). Reasumując, żeby uniknąć takich nieporozumień, trzeba zawsze sprawdzić, czy uwzględniło się zarówno objętość po zagęszczeniu, jak i odpowiedni współczynnik spulchnienia – to podstawa dobrej praktyki w budownictwie drogowym. Każda pomyłka na tym etapie skutkuje potem problemami na budowie, a zamawianie zbyt małej ilości materiału to strata czasu i niepotrzebne przestoje.