Dokładnie tak, to właśnie dziennik budowy pełni kluczową rolę w dokumentowaniu przebiegu robót i wszelkich zdarzeń, które mają miejsce podczas realizacji inwestycji budowlanej, w tym również obiektów gospodarki wodnej. Dziennik budowy to taki oficjalny notatnik, w którym wpisuje się codziennie, kto był na budowie, jakie roboty zostały wykonane, jakie materiały użyto, kto nadzorował prace, jakie były ewentualne problemy czy nieprzewidziane sytuacje. Bez takiej dokumentacji trudno potem udowodnić, jak przebiegała inwestycja, kto był za co odpowiedzialny i czy wszystko szło zgodnie z projektem i przepisami. Takie zapisy nie tylko są wymagane przez prawo budowlane, ale też niesamowicie pomagają w przypadku jakichkolwiek sporów z inwestorem, kontrolą czy inspektorem nadzoru. Spotkałem się już z sytuacjami, gdzie dobrze prowadzony dziennik uratował kierownika przed nieprzyjemnościami, bo wszystko było czarno na białym. Warto wiedzieć, że dziennik budowy nie jest prowadzony dla samej zasady – jest to realne narzędzie kontroli i dowód na poprawność wykonywanych robót. Z doświadczenia powiem, że im dokładniej prowadzony, tym mniej później problemów. W branży wodnej, gdzie często wykonuje się prace zależne od warunków pogodowych czy poziomu wody, każdy wpis naprawdę może mieć znaczenie. To podstawa całej dokumentacji wykonawczej. Tego wymagają zarówno przepisy prawa budowlanego, jak i dobre praktyki inżynierskie.
Niektóre z podanych odpowiedzi często mylą się osobom zaczynającym przygodę z budownictwem czy gospodarką wodną, bo na pierwszy rzut oka wydają się logiczne. Prawo wodne rzeczywiście reguluje zasady gospodarowania wodami, określa wymagania dotyczące ochrony i korzystania z zasobów wodnych oraz kwestie związane z pozwoleniami wodnoprawnymi, ale samo w sobie nie jest dokumentem, w którym zapisuje się przebieg prowadzonych robót na budowie. Z mojego doświadczenia wynika, że wielu ludzi sądzi, iż przepisy są równoznaczne z dokumentacją techniczną, a to jednak nie to samo. Projekt techniczny natomiast to zestaw rysunków, obliczeń i opisów, które przedstawiają jak ma wyglądać obiekt i jak powinien być wykonany – to swego rodzaju instrukcja dla wykonawców, ale nie służy do codziennego dokumentowania postępu prac czy rejestrowania nieprzewidzianych zdarzeń na budowie. Operat wodnoprawny to z kolei szczegółowy dokument potrzebny do uzyskania pozwolenia na realizację zamierzenia inwestycyjnego, który opisuje oddziaływanie na środowisko wodne, ale nie śledzi tego, co faktycznie dzieje się na placu budowy. W praktyce często można spotkać się ze zbyt dużym zaufaniem do jednego dokumentu zamiast prowadzenia wymaganej, bieżącej ewidencji. Brakuje wtedy tej ciągłości zapisu, jaką daje dziennik budowy. Moim zdaniem podstawowym błędem myślowym jest tutaj utożsamienie dokumentów projektowych i formalno-prawnych z dokumentacją wykonawczą. W codziennej praktyce inżynierskiej to właśnie dziennik budowy jest jedynym miejscem, gdzie systematycznie, dzień po dniu, rejestruje się postęp robót, napotkane trudności, decyzje nadzorów czy też zmiany wprowadzone w trakcie realizacji. Wymagają tego zarówno przepisy prawa budowlanego, jak i standardy nadzoru inwestycyjnego. Bez tego dokumentu nie da się skutecznie obronić przed zarzutami o nieprawidłowości lub udowodnić prawidłowego przebiegu inwestycji. Trzeba zawsze pamiętać, że dokumentacja projektowa, przepisy czy operat są bardzo ważne, ale to właśnie dziennik budowy stanowi najważniejsze źródło informacji o rzeczywistym przebiegu prac na budowie.