Akurat w tym zadaniu kluczowe było poprawne wyliczenie powierzchni fundamentu oraz zsumowanie kosztów materiałów i robocizny na 1 m². Długość budynku to 10 m, szerokość 18 m, więc powierzchnia fundamentu wynosi 10 × 18 = 180 m². Następnie trzeba było pomnożyć powierzchnię przez łączny koszt jednostkowy: koszt materiałów (190 zł/m²) plus robocizna (100 zł/m²), co razem daje 290 zł/m². Mnożąc to przez 180 m², wychodzi 52 200 zł. Tak to się właśnie robi w praktyce, przy wycenach fundamentów na etapie kosztorysowania inwestycji. W realnych projektach budowlanych takie szybkie szacunki są podstawą, żeby oszacować budżet i nie wpaść w kłopoty finansowe w trakcie realizacji. Moim zdaniem taka dokładność w wyliczeniach jest jednym z kluczowych elementów pracy kosztorysanta czy kierownika budowy. Zauważ też, że w kosztorysach zawsze sumuje się wszystko za jednostkę powierzchni i nie można zapominać o zsumowaniu wszystkich składników kosztów, bo to częsty błąd u początkujących. Z praktyki wiem, że lepiej po dwa razy sprawdzić te obliczenia, bo późniejsze korekty bywają bardzo kosztowne, a inwestorzy nie lubią niespodzianek. Takie podejście pokazuje, jak ważna jest skrupulatność i dobra znajomość matematyki w robotach budowlanych.
Wielu uczniów myli się przy takich zadaniach, bo często pomija któryś element kosztów albo niepoprawnie liczy powierzchnię. Zdarza się, że ktoś policzy tylko długość albo szerokość budynku, nie zauważając, że chodzi o powierzchnię – a fundament zawsze liczymy w metrach kwadratowych, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się, że mógłby być inny przelicznik. Częsty błąd to też nieuwzględnienie obu składowych ceny – czyli kosztów materiałów i robocizny. Zdarza się, że ktoś bierze pod uwagę tylko materiały (w tym przypadku 190 zł/m²), ignorując koszty robocizny, które są przecież nieodłączną częścią każdej inwestycji. Z doświadczenia wiem, że takie pomyłki mogą się przytrafić nawet profesjonalistom, zwłaszcza gdy pracuje się pod presją czasu lub na podstawie pobieżnych danych. Dodatkowo, niektórzy mylą się w samych obliczeniach – np. błędnie sumując kwoty lub myląc mnożenie z dodawaniem. Zwracam uwagę, że w standardach branżowych (np. KNR-y czy normy kosztorysowe) zawsze podkreśla się konieczność wyliczania łącznych kosztów za metr kwadratowy, uwzględniając wszelkie składniki kosztu. W praktyce każda pominięta złotówka na tym etapie może potem przynieść spore straty. Warto też pamiętać, że przy inwestycjach budowlanych koszty robocizny bywają nawet bardziej zmienne niż samych materiałów, więc nie można ich bagatelizować. Moim zdaniem, lepiej przeanalizować każdy składnik kosztów osobno, zanim się je zsumuje – to oszczędza czas i nerwy podczas realizacji projektu. Takie podejście jest po prostu bezpieczniejsze i zgodne z dobrymi praktykami w branży budowlanej.