Wybór wykonania przepustu drogowego dokładnie w osi cieku wodnego to zdecydowanie najrozsądniejsze rozwiązanie, jeśli chodzi o zapewnienie prawidłowego przepływu wody pod drogą rolniczą. Z mojego doświadczenia wynika, że tylko wtedy woda ma zapewnioną naturalną, niezakłóconą trasę, bez zbędnych zawirowań czy spiętrzeń. Taka konstrukcja minimalizuje ryzyko podmycia drogi, erozji brzegów czy nawet zalania przyległych pól podczas większych opadów. Przepust „w osi” to po prostu przedłużenie koryta cieku – woda nie musi zmieniać kierunku ani omijać przeszkód, co jest zgodne z wytycznymi projektowymi i normami branżowymi, jak choćby PN-EN 752. Fachowcy z branży melioracyjnej i drogowej zawsze podkreślają, że wszelkie odchylenia od osi cieku mogą skutkować lokalnym wzrostem prędkości przepływu, a przez to wzmacniają procesy erozyjne przy wlocie i wylocie przepustu. Często spotyka się też sytuacje, gdzie źle ustawione przepusty wymagają ciągłych napraw, a to już generuje koszty i problemy dla rolników. Poza tym zachowanie osi cieku zwiększa żywotność samej drogi i urządzeń wodnych. To naprawdę podstawa w branży – jeśli ktoś się zastanawia, to zawsze warto sprawdzić, czy przepust jest w tej samej linii, co koryto wody.
Spotykam się czasem z przekonaniem, że wystarczy zadbać o jakieś inne elementy przy cieku – jak ostoi dla zwierząt, ukośne ustawienie przepustu czy nawet wysoką roślinność na brzegach – i już sprawa przepływu jest załatwiona. Niestety, takie podejście prowadzi często do błędnego rozumienia hydrotechniki oraz funkcjonowania infrastruktury drogowej. Usytuowanie ostoi dla zwierząt wodnych, choć ważne z punktu widzenia ochrony przyrody, nie ma realnego wpływu na sprawność hydraulicznego przepływu pod drogą. Te ostroje to raczej element poprawy bioróżnorodności, a nie coś, co rozwiąże problem zatorów wodnych czy cofek podczas ulewnych deszczy. Z kolei ustawienie osi przepustu ukośnie do osi cieku wydaje się czasem wygodne przy projektowaniu, ale w praktyce prowadzi do powstawania zawirowań, zwiększa ryzyko zamulania i powstawania tzw. plos przy wlocie i wylocie. Często powoduje to erozję opasek brzegowych i szybszą degradację całej konstrukcji. Utrzymywanie wysokiej roślinności na skarpach koryta cieku jest owszem dobre dla stabilizacji brzegów i ograniczenia erozji, ale nie rozwiązuje kwestii przepływu wody pod drogą – w skrajnych przypadkach może wręcz pogorszyć sprawę, bo roślinność może utrudniać przepływ i powodować spiętrzenia. Typowy błąd myślowy polega tutaj na skupianiu się na elementach pomocniczych, zamiast na prawidłowym rozwiązaniu technicznym, które zapewnia drożność i bezpieczeństwo – czyli wykonaniu przepustu zgodnie z osią naturalnego cieku. To właśnie takie podejście zalecają polskie i europejskie normy dotyczące infrastruktury drogowej i melioracyjnej. Moim zdaniem warto zawsze wracać do podstawowych zasad inżynierii wodnej, bo to one gwarantują długotrwałe i bezpieczne użytkowanie zarówno dróg, jak i urządzeń wodnych.