Mata bentonitowa to faktycznie materiał izolacyjny szeroko stosowany w budownictwie wodnym – i powiem szczerze, ciężko dziś wyobrazić sobie nowoczesne zabezpieczenie zbiorników, kanałów czy składowisk odpadów bez tego rozwiązania. Mata ta składa się z warstwy bentonitu, czyli naturalnej gliny, umieszczonej pomiędzy dwoma geowłókninami. Po kontakcie z wodą bentonit pęcznieje i tworzy szczelną barierę, zapobiegającą przenikaniu cieczy, nawet pod dużym ciśnieniem, co jest podstawą przy izolacji przeciwfiltracyjnej. To bardzo praktyczne, bo w porównaniu do tradycyjnych uszczelnień (jak beton czy asfalt) maty są lekkie, łatwe w montażu i nie wymagają specjalistycznych narzędzi. Z mojego doświadczenia, na placu budowy często docenia się szybkość i niezawodność tego typu izolacji, bo przyspiesza roboty ziemne i pozwala na pewność szczelności. Zastosowania? Można wymieniać długo: wały przeciwpowodziowe, zbiorniki retencyjne, oczyszczalnie ścieków czy nawet pod fundamenty budynków na terenach podmokłych. Branżowe normy, np. PN-EN 14196, opisują dokładnie, jak układać takie maty i jakie parametry muszą spełniać. W praktyce dobrze dobrana mata bentonitowa podnosi trwałość i bezpieczeństwo całej konstrukcji – o to przecież w tej robotyce chodzi.
W branży budowlanej nietrudno się pomylić, bo nazwy materiałów bywają do siebie podobne albo ktoś gdzieś coś zasłyszy i już powstaje błędne wyobrażenie. Siatka biodegradowalna potrafi namieszać – myli się ją czasem z materiałami izolacyjnymi, a jej rzeczywistym zastosowaniem jest ochrona skarp przed erozją, wzmacnianie podłoża, stabilizacja – ale absolutnie nie zapewnia szczelności przed wodą, bo po prostu się rozkłada po pewnym czasie. Geosiatka komórkowa i geokrata komórkowa (to pojęcia często używane zamiennie, mimo drobnych różnic konstrukcyjnych) mają z kolei za zadanie stabilizować grunt, wzmacniać podłoże, zapobiegać przesuwaniu się warstw ziemi – ich zadaniem nie jest tworzenie bariery nieprzepuszczalnej, a raczej poprawa wytrzymałości podłoża, np. pod nasypy, drogi, skarpy. W praktyce są dziurawe, więc nawet gdyby się chciało, nie zatrzymają wody, a już na pewno nie pod ciśnieniem hydrostatycznym. Typowym błędem jest też sądzenie, że skoro coś „geosyntetycznego” leży w ziemi, to musi izolować – a to nie takie proste, liczy się materiał, struktura i przeznaczenie. W budownictwie wodnym, gdzie priorytetem jest szczelność i trwałość izolacji, standardy i dobre praktyki (np. zgodnie z PN-EN 13383 czy branżowymi wytycznymi WTW) jednoznacznie wskazują na użycie mat bentonitowych lub folii PEHD w zależności od projektu. Inne wymienione materiały mogą pełnić ważną rolę pomocniczą, ale nie spełniają podstawowego zadania, jakim jest całkowite odcięcie wody. W praktyce błędny dobór izolacji kończy się przeciekami, niestabilnością budowli i kosztownymi naprawami. Dlatego tak ważne jest, żeby rozumieć, do czego służą poszczególne materiały, i nie mylić ich przeznaczenia.