W tym pytaniu chodziło o rozpoznanie podstawowego warunku grawitacyjnego przepływu ścieków w kanalizacji. Poprawny przepływ grawitacyjny uzyskujemy wtedy, gdy ścieki spływają z wyższego poziomu na niższy – kluczowa jest tu różnica rzędnych dna kanału. Schemat 1 przedstawia właśnie taką sytuację: rzędna dna kanału w studzience początkowej to 121,1 m ppt, a w studzience końcowej 119,3 m ppt. Oznacza to, że mamy różnicę poziomów aż 1,8 m na odcinku, więc ścieki mogą swobodnie spływać pod wpływem siły grawitacji, bez potrzeby stosowania żadnych pomp czy innych urządzeń wymuszających ruch cieczy. Takie rozwiązanie jest nie tylko najprostsze technicznie, ale też najbardziej ekonomiczne i zgodne z normami, m.in. PN-EN 752 czy wytycznymi branżowymi dot. kanalizacji sanitarnej. Z mojego doświadczenia wynika, że prawidłowe zachowanie spadku w sieci kanalizacyjnej jest kluczowe dla uniknięcia zatorów i przykrych zapachów – przy zbyt małym spadku ścieki mogą zalegać, a przy odwrotnym kierunku w ogóle nie popłyną bez pompy. W praktyce często stosuje się spadki nawet większe niż minimalne, by zapewnić tzw. samooczyszczanie rurociągu, bo wtedy osady nie mają szans się odkładać w rurze. Schemat 1 jest więc książkowym przykładem poprawnego prowadzenia przewodu kanalizacyjnego.
Wiele osób błędnie zakłada, że ścieki mogą przemieszczać się w dowolnym kierunku, jeśli tylko rurociąg jest szczelny czy odpowiednio ułożony. Jednak fizyka jest nieubłagana – w przypadku grawitacyjnej kanalizacji, kluczem jest prawidłowy spadek, czyli różnica poziomów na odcinku przewodu. Schematy, w których rzędna dna kanału na początku odcinka jest niższa niż na końcu (jak w przypadku schematu 2, 3 i 4), przedstawiają sytuację, gdzie ścieki musiałyby płynąć „pod górę”. To w rzeczywistości jest niemożliwe bez użycia pomp, bo siła grawitacji zawsze działa ku dołowi – ciecz spływa z wyższego poziomu na niższy, nigdy odwrotnie. Stąd takie rozwiązania są sprzeczne zarówno ze zdrowym rozsądkiem, jak i z normami branżowymi, np. PN-EN 752 czy obowiązującymi wytycznymi projektowymi. Częstym błędem jest też nieuwzględnianie wartości rzędnych – nie wystarczy, że rura „gdzieś prowadzi”, liczy się konkretny spadek. W realnych układach kanalizacji, źle zaprojektowany lub ułożony przewód, gdzie dno kanału wylotu jest wyżej niż wlotu, prowadzi do całkowitego zastoju ścieków, a nawet cofki. Wykonując takie instalacje, zawsze trzeba patrzeć na rzędne – to niby proste, ale w praktyce bywa lekceważone, przez co później są awarie, a mieszkańcy mają kłopoty. Dlatego tak ważne jest, by utrwalać dobre nawyki już na etapie nauki. Grawitacja nie wybacza błędów – ścieki muszą mieć dokąd spłynąć, a to zapewnia tylko poprawnie zaprojektowany spadek w kierunku przepływu.