Prawidłowa odpowiedź wynika z dokładnego przeliczenia robocizny na cały zakres zadanej powierzchni. Najpierw trzeba było obliczyć powierzchnię drogi: 100 m długości razy 5 m szerokości daje nam 500 m². Nakład robocizny na 1 m² to 0,61 r-g, więc dla całej powierzchni: 500 × 0,61 = 305 r-g. Potem wystarczyło przemnożyć to przez stawkę – 305 r-g × 13 zł daje właśnie 3965 zł. Takie podejście pokazuje, jak ważne jest w budownictwie przeliczanie jednostek i sumowanie nakładów na całość inwestycji. W praktyce, przy kosztorysowaniu dróg czy innych robót ziemnych, nie ma miejsca na przybliżenia – wszystko musi się zgadzać co do metra kwadratowego i każdej roboczogodziny, żeby inwestor nie został zaskoczony dodatkowymi kosztami. Często w branży spotykam się z podobnymi zadaniami – wystarczy chwila nieuwagi, pomylenie jednostek albo nieprzeliczenie powierzchni i już pojawia się błąd. Dobrą praktyką jest zawsze sprawdzić, czy wszystkie dane są wykorzystane i czy wynik logicznie pasuje do rozmiaru inwestycji – w tym przypadku 61 zł za 500 m² drogi to byłoby stanowczo za mało, a wynik 3965 zł jest jak najbardziej realny przy obecnych stawkach. Warto pamiętać, że kosztorysy to podstawa rzetelnego planowania każdej budowy.
Analizując podane opcje, łatwo zauważyć, że błędne odpowiedzi wynikają z kilku typowych pomyłek w kalkulacjach kosztorysowych. Najczęstszy błąd to nieuwzględnienie pełnej powierzchni – można przypadkowo policzyć koszt robocizny tylko dla 1 m² (np. 0,61 r-g × 13 zł = 7,93 zł), a potem pomnożyć to przez złą wartość, np. tylko długość albo szerokość jezdni, zamiast przez faktyczną powierzchnię. Często spotykam się też z sytuacją, gdzie ktoś pomija któryś ze współczynników: na przykład bierze pod uwagę tylko nakład robocizny albo tylko stawkę za 1 r-g, zapominając przemnożyć przez całą ilość metrów kwadratowych. Wyniki typu 610 zł czy 305 zł to wynik takich uproszczonych lub niepełnych obliczeń – na przykład można było pomnożyć 0,61 × 100 = 61 r-g (to tylko długość drogi!), co daje 793 zł, a po kolejnym uproszczeniu wychodzi jeszcze mniej. Z mojego doświadczenia wynika, że najwięcej błędów w kosztorysowaniu bierze się właśnie z pośpiechu i nieuwagi, albo z nieznajomości podstawowych zasad liczenia powierzchni. W standardach budowlanych zawsze wymaga się, by kalkulacje opierać na pełnych danych i logicznie sprawdzać, czy wynik ma sens na tle skali inwestycji. Jeżeli koszt 500 m² nawierzchni żwirowej miałby wynosić tylko kilkaset złotych, to byłby to sygnał, że w obliczeniach coś mocno nie gra – taka kwota nie pokryłaby nawet podstawowych kosztów pracy. Dlatego warto wyrobić sobie nawyk sprawdzania, czy każda jednostka i każde działanie matematyczne prowadzi do realistycznego, branżowo uzasadnionego wyniku. W praktyce wygrywa dokładność i umiejętność analizy danych, bo na budowie nie ma miejsca na domysły ani skróty myślowe.