Prawidłowo, objętość hałdy piasku pochodzącej z wykopu o wymiarach 10 × 10 × 1 m, przy założeniu spulchnienia w zakresie 5–15%, wynosi właśnie 105–115 m³. Warto pamiętać, że objętość gruntu w stanie nasypowym (czyli już po wydobyciu i osypaniu) zawsze jest większa niż w gruncie rodzimym. Wynika to z obecności pustych przestrzeni powstałych podczas wydobycia. W praktyce budowlanej zawsze dolicza się zapas na spulchnienie – w tym przypadku, przy maksymalnym spulchnieniu piasku suchym bez spoiwa z tabeli (czyli 15%), objętość hałdy oblicza się tak: 100 m³ (objętość wykopu) × 1,15 = 115 m³. To właśnie ta wartość jest górną granicą podanego przedziału. Takie obliczenia są niezbędne np. przy wycenie robót ziemnych, doborze transportu czy planowaniu miejsca na składowisko. Osobiście zawsze sprawdzam te wartości na etapie projektu, bo niedoszacowanie może spowodować problemy na budowie, zarówno logistyczne, jak i finansowe. No i ten margines bezpieczeństwa – lepiej mieć trochę wolnego miejsca niż potem się martwić, że hałda piasku rozsypuje się na drogę dojazdową. W praktyce, różne normy (np. PN-68/B-02366) potwierdzają te przedziały spulchnienia. Warto to mieć w głowie przy każdej pracy z gruntem.
Wiele osób podczas obliczania objętości hałdy piasku po wykopie skupia się wyłącznie na prostym przemnożeniu wymiarów wykopu, co prowadzi do uzyskania 100 m³. Jednak taki sposób myślenia pomija kluczową zmianę objętości związaną ze spulchnieniem gruntu. Piasek suchy bez spoiwa po wydobyciu zwiększa swoją objętość zwykle o 5–15%. Wybierając przedziały typu 85–100 m³ czy 95–100 m³, można nieświadomie zakładać, że spulchnienie jest marginalne, albo wręcz nie występuje, co jest poważnym błędem merytorycznym. Z mojego doświadczenia wynika, że na budowie często dochodzi do zaskoczenia, gdy okazuje się, że pryzma piasku jest znacznie większa niż wykop – a przecież to całkiem naturalne zjawisko. Kalkulowanie wartości typu 100–105 m³ świadczy o przyjęciu jedynie minimalnego, ledwie 5-procentowego spulchnienia, podczas gdy norma podaje, że może ono sięgać nawet 15%. W praktyce, przy projektowaniu lub zamawianiu transportu gruntu, należy zawsze uwzględniać maksymalny zakres podany w tabeli, żeby uniknąć niemiłych niespodzianek na placu budowy. Przypisywanie objętości mniejszej niż 100 m³ to już całkowite pominięcie efektu spulchnienia, co może prowadzić do niedoszacowania kosztów, zbyt małej powierzchni składowania albo problemów z wywozem. Takie potknięcia są typowe, gdy nie korzysta się z aktualnych norm branżowych, takich jak PN-68/B-02366 czy instrukcje kosztorysowe. Moim zdaniem lepiej zawsze przyjąć wartość z górnej granicy spulchnienia, bo grunt na miejscu nigdy nie jest identyczny, a warunki terenowe potrafią zaskoczyć. Twoja odpowiedź niestety nie uwzględniała tych praktycznych i normatywnych aspektów, które w rzeczywistych robotach ziemnych są kluczowe.