Odcieki ze składowisk odpadów to bardzo specyficzna i problematyczna frakcja ścieków – powstają, gdy woda (np. z opadów czy topniejącego śniegu) przepływa przez warstwę odpadów, przejmując rozpuszczone i zawieszone zanieczyszczenia, metale ciężkie, związki organiczne i często różne substancje toksyczne. Właśnie dlatego nie wolno ich po prostu wypuszczać do środowiska. Lepiej jest je od razu na miejscu oczyścić, bo wtedy mamy nad tym pełną kontrolę. Takie podejście jest nie tylko praktyczne, ale też zgodne z polskimi przepisami (np. Rozporządzenie Ministra Środowiska) i unijnymi dyrektywami. Oczyszczalnie na składowiskach najczęściej korzystają z różnych metod – biologicznych, chemicznych, czy fizyko-chemicznych, czasem stosuje się kilka etapów, bo te odcieki są naprawdę trudne do „rozbrojenia”. Moim zdaniem to rozsądne, bo nie ryzykujemy skażenia gleby, wód gruntowych czy powierzchniowych. W praktyce, jeśli oczyszczenie na miejscu jest za mało skuteczne, to takie odcieki jeszcze dodatkowo trafiają do zewnętrznej oczyszczalni, ale wyjściowa zasada jest zawsze taka: zbieramy i oczyszczamy na terenie składowiska. To też element tzw. gospodarki obiegu zamkniętego – im mniej negatywnego wpływu na środowisko wokół, tym lepiej. Z mojego doświadczenia wynika, że prawidłowe zarządzanie odciekami wpływa też na bezpieczeństwo całego terenu składowiska i sąsiednich ekosystemów.
Temat odcieków ze składowisk odpadów często budzi wątpliwości, bo na pierwszy rzut oka wydaje się, że skoro to „tylko woda”, to można ją gdzieś rozprowadzić albo spuścić. Niestety w rzeczywistości odcieki są jednym z najbardziej zanieczyszczonych rodzajów ścieków. Pomysł, żeby je odprowadzać do najbliższego zbiornika naturalnego, prowadzi do poważnych skażeń wód powierzchniowych – mnóstwo metali ciężkich, amoniaku, azotu, czasem pestycydów czy farmaceutyków. To jest wbrew wszelkim normom środowiskowym i praktycznie nie do zaakceptowania z punktu widzenia prawa, ale i zdrowego rozsądku. Równie niebezpieczny jest pomysł rozdeszczowania odcieków na użytku rolnym. Nawet jeśli komuś się wydaje, że to „nawadnianie” czy jakaś forma recyklingu, to skutki są opłakane – toksyny i zanieczyszczenia odkładają się w glebie, przenikają dalej do wód gruntowych, a później mogą dostać się do upraw i żywności. Bezpośrednie odprowadzanie do gruntu to już zupełny brak kontroli – takie działanie prowadzi do nieodwracalnej degradacji środowiska, a nawet do powstawania tzw. plam skażeniowych, z których zanieczyszczenia rozchodzą się latami. Te wszystkie podejścia są niestety bardzo częstym błędem myślowym u osób, które nie mają styczności z praktyką gospodarki odpadami – wynika to z braku wiedzy o tym, jak agresywne są te ścieki. Standardy branżowe, zarówno w Polsce, jak i w całej UE, wykluczają takie sposoby postępowania. Dobre praktyki mówią jasno: odcieki należy najpierw zebrać i oczyścić na terenie składowiska, a dopiero potem – gdy spełniają normy – ewentualnie odprowadzić do kanalizacji lub dedykowanej oczyszczalni. Właściwe zarządzanie odciekami to podstawa ochrony środowiska i bez tego żadne nowoczesne składowisko nie powinno działać.