Odpady elektroniczne, czyli tzw. e-odpady, zdecydowanie należą do grupy odpadów niebezpiecznych. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele osób nie docenia zagrożeń płynących z niewłaściwego postępowania z elektroniką – a tu naprawdę jest na czym się zatrzymać. Przede wszystkim zawierają one szereg substancji szkodliwych: metale ciężkie (np. rtęć, kadm, ołów), PCB, związki bromu stosowane jako opóźniacze palenia. Nawet pozornie niewielkie urządzenia jak smartfony czy baterie mogą po rozpadzie uwalniać bardzo niebezpieczne związki do środowiska. W praktyce branżowej, zgodnie z przepisami Unii Europejskiej (Dyrektywa WEEE), zużyty sprzęt elektroniczny musi być zbierany selektywnie i przekazywany do odpowiednich punktów recyklingu – nie wolno go wyrzucać do odpadów zmieszanych. Właściwy recykling pozwala odzyskać cenne surowce i ograniczyć emisję toksyn. Szczerze mówiąc, bardzo często widuję jeszcze stary sprzęt elektroniczny porzucany w zwykłych śmietnikach i to niestety prowadzi do zanieczyszczania gleb, wód, a nawet powietrza. Warto pamiętać też, że niektóre elementy elektroniczne mogą być wręcz niebezpieczne dla zdrowia ludzi podczas demontażu bez odpowiednich zabezpieczeń. Dlatego właśnie odpady elektroniczne zawsze klasyfikuje się jako niebezpieczne i wymagające specjalnego traktowania.
Z perspektywy gospodarki odpadami, wiele osób myśli, że szklane, metalowe czy plastikowe odpady mogą być niebezpieczne, ale to wynika raczej z potocznego rozumienia zagrożeń niż z przepisów i praktyki branżowej. Odpady szklane, takie jak butelki czy słoiki, najczęściej są klasyfikowane jako odpady komunalne – o ile nie zawierają substancji niebezpiecznych (np. szyb z lamp rtęciowych), nie stanowią poważnego zagrożenia chemicznego, choć oczywiście mogą powodować skaleczenia. Dlatego szkło podlega recyklingowi i nawet tłuczone nie jest traktowane jako odpad niebezpieczny w świetle prawa. Z kolei metalowe odpady, np. puszki aluminiowe czy opakowania stalowe, po prostu nadają się do przetwarzania i odzysku surowców. Same z siebie nie stanowią zagrożenia toksycznego, chyba że są to np. elementy urządzeń zawierających substancje niebezpieczne, ale to już zupełnie inne kategorie. Plastikowe odpady to duży problem środowiskowy, bo są trudne w utylizacji i długo się rozkładają, ale nie są one uznawane za niebezpieczne, chyba że zostały zanieczyszczone chemikaliami. Niestety często błędnie myślimy, że zagrożenie wynika tylko z trwałości materiału, a nie z jego składu chemicznego. Tymczasem odpady niebezpieczne to takie, które zawierają toksyczne, żrące, łatwopalne lub infekcyjne substancje – zgodnie z ustawą o odpadach i unijną Listą Odpadów (LO). Elektronika, ze względu na obecność metali ciężkich, PCB czy innych szkodliwych związków, jest tu zdecydowanie na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o klasyfikację jako odpady niebezpieczne. Moim zdaniem najczęstszym błędem jest nieuwzględnianie składu chemicznego i potencjalnych skutków zdrowotnych danego odpadu. Warto zawsze analizować, z czego coś jest zrobione i jakie niesie zagrożenia, zamiast skupiać się tylko na materiale widocznym gołym okiem.