Pojawienie się w piaskowniku pęcherzyków gazu i zgniłych, tłustych osadów zwykle oznacza, że proces przepływu ścieków przez to urządzenie jest zbyt powolny. W takich warunkach zaczynają zachodzić procesy fermentacji beztlenowej, a to prowadzi do wydzielania gazów, pojawiania się nieprzyjemnych zapachów i osadzania się tłuszczów. Zwiększenie prędkości przepływu ścieków przez piaskownik pozwala skutecznie ograniczyć czas przebywania ścieków w urządzeniu, dzięki czemu nie mają one szansy na rozkład beztlenowy i powstawanie szkodliwych zjawisk. Moim zdaniem to bardzo praktyczne podejście, bo w codziennej eksploatacji oczyszczalni częste kontrolowanie i regulowanie właśnie prędkości przepływu bywa najlepszym narzędziem walki z problemami osadowymi. Zresztą, zgodnie z wytycznymi branżowymi (np. normy PN-EN 12255), zaleca się utrzymywanie odpowiednio krótkiego czasu przetrzymania ścieków w piaskowniku, żeby ograniczyć rozwój bakterii beztlenowych i powstawanie niepożądanych produktów rozkładu. W praktyce im szybciej przelecą ścieki przez piaskownik, tym mniejsze ryzyko, że tłuszcze zaczną się osadzać razem z innymi zanieczyszczeniami, a całość zacznie gnić i śmierdzieć. Warto pamiętać, że większa prędkość przepływu nie tylko poprawia efektywność działania samego piaskownika, ale też ogranicza późniejsze problemy w kolejnych etapach oczyszczania.
Wiele osób uważa, że to intensywność napowietrzania lub wręcz jego zmniejszenie mogłoby być rozwiązaniem dla problemu pojawiających się gazów czy zgniłego, tłustego osadu w piaskowniku. Jednak w praktyce takie podejście jest błędne, bo sedno kłopotu leży w zbyt długim zatrzymaniu ścieków w tym urządzeniu. Zmniejszenie intensywności napowietrzania może nawet nasilić zjawiska beztlenowe, bo w środowisku pozbawionym tlenu bakterie beztlenowe szybciej rozkładają związki organiczne, generując szkodliwe gazy i nieprzyjemne zapachy. Z kolei zwiększenie intensywności napowietrzania w piaskownikach raczej nie jest standardową praktyką – te urządzenia nie są projektowane jako komory napowietrzania i nie powinno się tam wprowadzać dużych ilości powietrza. Próbując rozwiązać problem przez zmniejszenie prędkości przepływu ścieków, można tylko pogorszyć sytuację – bo ścieki będą miały jeszcze więcej czasu na zaleganie i rozkład beztlenowy. To dość często spotykany błąd myślowy, kiedy zakłada się, że "wolniej znaczy lepiej" – tymczasem w piaskowniku powinno się dążyć do możliwie krótkiego czasu przebywania ścieków, żeby ograniczyć rozwój warunków beztlenowych. Prędkość przepływu musi być tak dobrana, żeby zawiesina mineralna opadła, ale jednocześnie ścieki nie zalegały zbyt długo (zgodnie z normami np. PN-EN 12255-3). Z mojego doświadczenia wynika, że najczęściej źródłem problemów jest właśnie błędna regulacja przepływu, a nie napowietrzania. Dlatego kluczowe jest zrozumienie, że optymalizacja czasu przebywania ścieków w piaskowniku, poprzez zwiększenie prędkości przepływu, jest najbardziej efektywnym i zalecanym rozwiązaniem w tego typu przypadkach.