Filtry to podstawowy i najskuteczniejszy sposób ochrony pomp pracujących na ujęciach wód powierzchniowych przed uszkodzeniami spowodowanymi przez zawiesiny i ciała obce. Takie urządzenia mechanicznie zatrzymują piasek, liście, muł czy nawet drobne kawałki drewna, zanim dostaną się do wnętrza pompy i mogą narobić szkód. W praktyce inżynierskiej niemal zawsze projektuje się instalacje w taki sposób, żeby filtr był pierwszą linią obrony – to element zgodny z normami krajowymi i zagranicznymi, np. PN-EN 806 czy zaleceniami WHO dla wodociągów. Widziałem wielokrotnie, jak nawet dobrze dobrane, solidne pompy potrafią ulec poważnej awarii przez brak filtracji na wlocie – czasem wystarczy trochę żwiru albo kawałek rośliny, żeby zablokować wirnik. Filtry mogą być siatkowe, koszowe albo automatyczne, czasem montuje się kilka stopni filtracji, żeby jeszcze lepiej zabezpieczyć układ. Stosowanie filtrów jest standardem zarówno w dużych zakładach przemysłowych, jak i małych gospodarstwach, bo utrzymanie ich w czystości jest proste, a naprawa pompy po uszkodzeniu – droga i czasochłonna. Z mojego doświadczenia wynika, że pomijanie filtracji to jeden z najczęstszych błędów przy projektowaniu ujęć – a przecież to tak niewielki koszt w porównaniu do wartości całej instalacji. Tak czy inaczej, bez filtrów ani rusz – to podstawa bezawaryjnej pracy pomp w systemach poboru wód powierzchniowych.
Zastosowanie zaworów, ekranów czy syfonów jako głównego zabezpieczenia pomp przed zanieczyszczeniami zawieszonymi w wodzie to dość powszechny błąd, który łatwo wytłumaczyć. Często pojawia się myślenie, że skoro zawory sterują przepływem, to jakoś też chronią przed cząstkami stałymi – ale niestety, zawory nie służą do zatrzymywania zanieczyszczeń, lecz do odcinania lub regulacji dopływu wody. Zawór przepuści wszystko, co się do niego dostanie, a czasem taki element może się nawet zaciąć przy obecności piasku czy żwiru. Z kolei ekrany to raczej masywne przegrody albo zabezpieczenia przed dużymi obiektami (jak gałęzie czy butelki), ale nie wyłapują drobnych zawiesin, które potrafią zniszczyć mechanikę pompy – więc są stosowane raczej jako bariera pierwszego kontaktu, ale nie wystarczają jako zabezpieczenie przed typowym pyłem i mułem. Syfony w ogóle nie są urządzeniami filtrującymi – to elementy służące do zmiany kierunku przepływu lub zapobiegania cofaniu się wody, na przykład w kanalizacji. Tu nie mają nic wspólnego z filtracją. W praktyce branżowej to właśnie filtry – najlepiej wielostopniowe – są uznawane za jedyny skuteczny sposób ochrony pomp na ujęciach powierzchniowych, bo są przystosowane do mechanicznego zatrzymywania zanieczyszczeń. Typowym błędem jest też przecenianie roli urządzeń pomocniczych i pomijanie prostej, taniej filtracji, która ratuje pompę przed kosztownymi naprawami. Moim zdaniem świadomość tego, jak duże szkody potrafi zrobić nawet drobny piasek, powinna wykształcić nawyk stosowania filtrów wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z wodą z naturalnych zbiorników. Bez filtra po prostu nie da się zapewnić długotrwałej i bezawaryjnej pracy instalacji pompowniczej – to naprawdę podstawa w każdej nowoczesnej instalacji wodociągowej.