Schemat C to rozwiązanie, które zdecydowanie najbardziej odpowiada wymaganiom dobrego rozdziału drenażu rozsączającego. Każda nitka drenażu podłączona jest do osobnego wyjścia ze studzienki, co gwarantuje równomierny rozdział ścieków lub wody na całym polu. To bardzo ważne przy projektowaniu instalacji rozsączających, bo pozwala unikać zalewania jednej części pola i przesuszania innej – szczerze mówiąc, to najczęstszy problem przy nieprawidłowym wykonaniu. Takie podejście jest zgodne z normami, np. PN-EN 752, gdzie wskazuje się na konieczność rozdziału poszczególnych nitek, żeby instalacja pracowała stabilnie przez wiele lat. Z mojego doświadczenia wynika, że firmy często idą na skróty i łączą kilka nitek do jednego wyjścia, a potem po kilku sezonach są reklamacje – bo coś nie działa, bo w jednym miejscu mokro, w drugim sucho. Schemat C daje pełną kontrolę nad przepływem i łatwość ewentualnej konserwacji czy czyszczenia każdej nitki osobno. To sprawdza się zarówno na dużych, jak i małych polach rozsączających, a do tego daje świetną bazę pod rozbudowę instalacji w przyszłości.
Wiele osób wybierając inne schematy niż C, kieruje się wygodą montażu albo przekonaniem, że rozdział ścieków nie wymaga aż tak precyzyjnego podejścia. Niestety, takie uproszczone myślenie prowadzi do typowych błędów projektowych. Najczęściej spotykanym problemem w schematach typu A i B jest łączenie kilku nitek drenażu w jedną gałąź jeszcze przed studzienką rozdzielającą. W praktyce oznacza to, że przepływ ścieków nie jest rozdzielany równomiernie – część nitek może być praktycznie nieużywana, podczas gdy inne są przeciążone. Skutkiem tego są lokalne podtopienia albo odwrotnie, brak odpowiedniego nawodnienia w wybranych fragmentach pola. Schemat D natomiast zazwyczaj prowadzi do sytuacji, gdzie nie wszystkie nitki są podłączone osobno do wyjść w studzience, przez co efektywność drenażu drastycznie spada. Warto pamiętać, że nawet drobne odstępstwa od zasad projektowania mogą w krótkim czasie przekreślić prawidłowe działanie całego systemu rozsączającego. Z mojego punktu widzenia, ignorowanie wytycznych norm, jak choćby PN-EN 752, to prosta droga do kosztownych napraw i niezadowolenia użytkowników. Drenaże działają dobrze tylko wtedy, gdy każda nitka ma swój osobny wylot i żadna z nich nie jest traktowana po macoszemu. Takie mylne podejścia często wynikają z chęci skrócenia czasu pracy lub braku doświadczenia – ale w tej branży nie ma miejsca na półśrodki, bo woda zawsze znajdzie najsłabszy punkt i szybko ujawni błędy konstrukcyjne.