Zadymianie systemu kanalizacyjnego to naprawdę sprytny i szybki sposób na wykrywanie miejsc, gdzie do kanałów dostają się tak zwane wody obce, czyli np. woda opadowa, gruntowa albo inne niepożądane płyny. Polega to na tym, że do kanału wpuszcza się nietoksyczny dym pod ciśnieniem, który rozprzestrzenia się po całym systemie. Tam, gdzie występują nieszczelności, dym wydobywa się na powierzchnię gruntu, przez studzienki, włazy, szczeliny lub nawet przypadkowo podłączone przewody. To właśnie pozwala precyzyjnie zlokalizować miejsca, przez które do kanalizacji mogą przedostawać się wody z zewnątrz albo odwrotnie – ścieki mogą wydostawać się do gruntu. Z mojego doświadczenia wynika, że ta metoda jest nie tylko szybka, ale też bardzo skuteczna i stosunkowo tania w porównaniu z innymi technikami inspekcji. Umożliwia ona ograniczenie strat oraz zaplanowanie dalszych napraw zgodnie ze sztuką budowlaną i obowiązującymi normami, np. PN-EN 13508-2. W praktyce często używa się zadymiania przy odbiorach nowych inwestycji lub podczas przeglądów eksploatacyjnych, bo daje szybki i czytelny obraz stanu technicznego instalacji. Dodatkowo, metoda ta jest całkowicie bezpieczna, jeśli używa się przeznaczonych do tego specjalnych płynów dymotwórczych. Widać od razu, gdzie coś jest nie tak, bez potrzeby rozkuwania nawierzchni czy wprowadzania drogich kamer. Tak naprawdę, trudno o bardziej praktyczny sposób lokalizowania punktów napływu wód obcych do sieci kanalizacyjnej.
W przypadku systemów kanalizacyjnych często pojawia się przekonanie, że zadymianie może służyć do bardzo różnych celów eksploatacyjnych czy utrzymaniowych, jednak to podejście nie jest zgodne z techniczną rzeczywistością. Osuszanie przewodów kanalizacyjnych wymaga przede wszystkim zastosowania urządzeń mechanicznych lub systemów pomp, a nie zadymiania. Zadymianie nie ma żadnego wpływu na wilgotność czy przepływ wody – jest to proces diagnostyczny, a nie eksploatacyjny. Z kolei usuwanie gryzoni bytujących w kanale to zadanie dla środków deratyzacyjnych albo specjalistycznych służb, i choć dym mógłby chwilowo odstraszyć drobne zwierzęta, nie jest to ani skuteczne, ani zgodne z dobrymi praktykami branżowymi. Podobnie, czyszczenie przewodów kanalizacyjnych realizuje się przy pomocy urządzeń ciśnieniowych, mechanicznych przepychaczy czy środków chemicznych – zadymianie nie ma tutaj zastosowania, bo nie usuwa zanieczyszczeń ani nie udrażnia rur. Najczęstszym błędem myślowym jest utożsamianie zadymiania z jakąś „uniwersalną” usługą konserwacyjną, podczas gdy jest to dedykowane narzędzie do wykrywania nieszczelności, nieprawidłowych podłączeń oraz miejsc napływu wód obcych, które mogą prowadzić do przeciążenia systemu kanalizacji i degradacji nawierzchni. Zgodnie z obowiązującymi normami i praktyką, zadymianie stosuje się głównie w inspekcjach technicznych i naprawach, gdzie liczy się szybka identyfikacja problemu. Mylenie tych zastosowań prowadzi do nietrafionych decyzji eksploatacyjnych i może opóźnić właściwe działania naprawcze.