Młynek hydrometryczny to naprawdę podstawowe narzędzie w pracy hydrotechnika czy inżyniera środowiska, jeśli chodzi o pomiar prędkości przepływu wody punktowo, czyli w konkretnym miejscu przekroju poprzecznego rzeki czy kanału. Działa w sumie dosyć prosto – zanurza się go w wodzie, wirnik zaczyna się kręcić pod wpływem przepływu, a potem liczba obrotów przeliczana jest na faktyczną prędkość wody. Używa się go głównie podczas pomiarów hydrometrycznych, na przykład przy wyznaczaniu przepływów rzeki czy analizie zmian prędkości w różnych punktach przekroju. Co ważne, młynek pozwala na bardzo precyzyjne pomiary nawet przy niskim poziomie wody, gdzie inne metody zawodzą. W tej branży to taki trochę „chleb powszedni” – praktycznie każda większa ekspertyza hydrologiczna sięga po to urządzenie. No i nie da się też ukryć, że młynek jest zgodny z wytycznymi wielu norm, na przykład normy PN-ISO 2537, która opisuje właśnie techniki pomiaru prędkości przepływu wód otwartych. Moim zdaniem każdy, kto planuje poważniej zajmować się gospodarką wodną czy pracą w laboratorium hydrologicznym, powinien naprawdę dobrze poznać zasadę działania młynka hydrometrycznego, jego kalibrację oraz ograniczenia. Niektórzy próbują to zastępować bardziej nowoczesną elektroniką, ale klasyczny młynek wciąż jest niezastąpiony przy precyzyjnych, punktowych pomiarach – zwłaszcza w trudnych warunkach terenowych.
Można łatwo się pomylić, wybierając spośród różnych przyrządów hydrologicznych, bo nazwy bywają mylące, a każdy z nich ma swoje specyficzne zastosowania. Sonda, choć brzmi fachowo, to w hydrometrii zwykle oznacza przyrząd do pomiaru innych parametrów – na przykład temperatury, zasolenia czy nawet głębokości, ale nie samej prędkości przepływu wody w punkcie. Owszem, są sondy elektromagnetyczne, ale w praktyce terenowej, szczególnie w Polsce i podczas pomiarów zgodnych z klasycznymi metodykami, sonda nie jest narzędziem pierwszego wyboru do określenia punktowej prędkości wody. Z kolei limnigraf to przyrząd rejestrujący zmiany poziomu wody w czasie, czyli pozwala na ciągłą rejestrację stanów wód w rzekach czy zbiornikach – bardzo przydatny przy prognozowaniu wezbrań albo do tworzenia hydrogramów, jednak zupełnie nie służy do pomiaru prędkości. W praktyce terenowej limnigraf po prostu rejestruje wysokość lustra wody, a nie to, jak szybko płynie. Z kolei łata wodowskazowa to narzędzie stosowane do odczytu stanu wody, czyli wysokości lustra względem określonego punktu odniesienia. Spotyka się ją na każdym wodowskazie, montuje się ją pionowo i umożliwia dokładny odczyt poziomu wód, ale niestety – nie powie nam nic o prędkości przepływu. To typowy błąd, że nazwy związane z wodą traktujemy zamiennie. Z mojego doświadczenia wynika, że sporo uczniów utożsamia sondę czy limnigraf z urządzeniem mierzącym „coś w wodzie”, przez co automatycznie przypisują im funkcje, których nie mają. Kluczowe jest więc zrozumienie, że do punktowego pomiaru prędkości przepływu wody w kanałach otwartych i rzekach służy właśnie młynek hydrometryczny. To narzędzie powstało specjalnie do takich zastosowań i posiada nawet swoją własną, dość rozbudowaną metodykę pomiarową – dlatego w profesjonalnych pomiarach stawia się właśnie na nie, a nie na inne przyrządy pomiarowe. Warto też zwrócić uwagę, że użycie nieodpowiedniego sprzętu w takich pomiarach może prowadzić do poważnych błędów interpretacyjnych, szczególnie przy analizie przepływów czy bilansów wodnych.