Techniczna rekultywacja czaszy składowiska odpadów to naprawdę ważny etap, bo to właśnie tu zabezpiecza się środowisko przed rozprzestrzenianiem się zanieczyszczeń. Utworzenie pokrywy z gruntu słabo przepuszczalnego, często z gliny albo iłów, jest kluczowe – ta warstwa działa jak bariera, która ogranicza infiltrację wód opadowych do wnętrza składowiska. Dzięki temu minimalizuje się tworzenie odcieków, które mogłyby zanieczyścić wody gruntowe i powierzchniowe. W praktyce stosuje się grunty o odpowiednio niskim współczynniku filtracji – w normach branżowych (np. PN-B-02481) zaleca się, żeby k ≤ 1x10⁻⁹ m/s. Moim zdaniem, często się o tym zapomina, ale taka warstwa to nie tylko przepis, ale też konkretna ochrona całego ekosystemu dookoła. Często na dużych składowiskach geosiatki i maty bentonitowe łączy się z naturalnym gruntem, żeby jeszcze lepiej uszczelnić całość. Takie rozwiązanie wymaga precyzji przy układaniu, bo każda szczelina to potencjalna droga dla wody. To jest podstawa dobrych praktyk rekultywacji technicznej, zanim w ogóle przejdzie się do fazy biologicznej, czyli sadzenia roślin. Bez tej pokrywy ekosystem wokół składowiska byłby ciągle narażony na ryzyko skażenia, szczególnie jeśli w grę wchodzą odpady niebezpieczne lub komunalne. Własna obserwacja – na wielu budowach sporo ekip próbuje skracać ten etap, ale potem pojawiają się problemy z przeciekami, więc lepiej od razu zrobić to porządnie.
Przy rekultywacji czaszy składowiska odpadów łatwo pomylić kolejność działań albo nie docenić znaczenia poszczególnych etapów. Wiele osób sądzi, że już samo ułożenie warstwy glebotwórczej albo szybkie obsadzenie terenu roślinnością wystarczy, by składowisko uznać za bezpieczne dla środowiska – i tu pojawia się typowy błąd myślowy. Warstwa glebotwórcza czy nasadzenia roślin pionierskich to elementy rekultywacji biologicznej, czyli kolejnego etapu, który ma miejsce dopiero po zabezpieczeniu technicznym. Tego typu działania mają głównie poprawić strukturę gleby, ułatwić rozwój roślinności i przywrócić estetykę terenu, ale nie stanowią bariery dla migracji odcieków czy emisji gazów ze składowiska. Podobnie z zadrzewianiem i zakrzaczeniem – to bardzo ważne z punktu widzenia przywracania bioróżnorodności i stabilizacji krajobrazu, ale nie rozwiązuje kluczowego problemu technicznego, jakim jest zabezpieczenie litologiczne odpadów przed wpływem czynników zewnętrznych. Moim zdaniem, sporo osób myli rekultywację techniczną z biologiczną, bo wydaje się, że to jedno i to samo, a różnica jest zasadnicza: techniczna skupia się na inżynierii zabezpieczeń, a biologiczna na przywracaniu życia. Zgodnie z wytycznymi branżowymi, np. rozporządzeniem Ministra Środowiska w sprawie składowisk odpadów, najpierw musi być wykonana szczelna pokrywa z materiału słabo przepuszczalnego (np. glina, iły, geomembrana), która chroni środowisko przed przenikaniem zanieczyszczeń do wód gruntowych. Dopiero później układa się warstwy glebotwórcze i wprowadza zieleń. Pomijanie tej kolejności lub traktowanie nasadzeń jako głównego elementu rekultywacji technicznej prowadzi do poważnych błędów i zagrożeń środowiskowych, które mogą ujawnić się dopiero po latach. Z mojego doświadczenia – lepiej dwa razy sprawdzić szczelność pokrywy, niż potem walczyć z wyciekami i kosztownymi naprawami.