Osadnik gnilny to absolutna podstawa każdej przydomowej oczyszczalni ścieków z drenażem rozsączającym, bo właśnie tutaj zaczyna się proces oczyszczania. To właśnie w nim zachodzą najważniejsze procesy wstępnego podczyszczania, czyli sedymentacja i flotacja. Sedymetacja polega na tym, że cięższe cząstki opadają na dno, tworząc osad, a lżejsze zanieczyszczenia, tłuszcze i oleje wypływają na powierzchnię. Dzięki temu ścieki, które opuszczają osadnik, są już wstępnie oczyszczone i nie zatykają drenażu. Praktyka pokazuje, że dobrze dobrany i regularnie opróżniany osadnik to klucz do długiej żywotności całego systemu – wielu ludzi bagatelizuje ten etap, a potem pojawiają się problemy. Moim zdaniem, warto pamiętać, że osadnik działa trochę jak sito i bufor – chroni kolejne elementy instalacji. Zgodnie z wytycznymi obowiązującymi w Polsce (np. normy PN-EN 12566-1), właściwie dobrany osadnik powinien zapewnić co najmniej 3-dniowy czas retencji, żeby procesy biologiczne i mechaniczne mogły się spokojnie odbywać. Jeśli ktoś chce mieć spokój z eksploatacją, koniecznie nie może pomijać tego elementu i jego regularnego serwisowania. Bez sprawnego osadnika gnilnego nie ma co marzyć o skutecznej i bezawaryjnej oczyszczalni.
Wiele osób, zwłaszcza zaczynając pracę z instalacjami sanitarnymi, może się pomylić w kontekście, gdzie dokładnie zaczyna się oczyszczanie ścieków, ale bardzo ważne jest rozróżnienie funkcji poszczególnych elementów przydomowej oczyszczalni. Studzienka zbiorcza często pełni rolę miejsca, gdzie zbierają się ścieki z kilku punktów, ale nie zachodzą w niej żadne procesy oczyszczania – to raczej punkt przepływowy, czasem z krótkotrwałym gromadzeniem cieczy. Studzienki rewizyjne są typowo inspekcyjne – umożliwiają dostęp do instalacji, czyszczenie lub ewentualne usuwanie awarii. Nie mają żadnych funkcji związanych z mechanicznym oddzielaniem zanieczyszczeń. Drenaż rozsączający zaś to element, w którym ścieki już podczyszczone mają wsiąkać do gruntu i podlegają dalszemu oczyszczaniu biologicznemu przez mikroorganizmy w glebie. Często spotykam się z błędnym rozumieniem, że 'najważniejsze oczyszczanie' dzieje się właśnie w drenażu, ale to nieprawda – gdyby nie osadnik gnilny, drenaż byłby szybko zatkany zawiesiną i tłuszczami. Moim zdaniem, te błędne założenia wynikają z mylenia miejsca przepływu i gromadzenia ścieków z rzeczywistym miejscem sedymentacji i flotacji, które zgodnie ze standardami branżowymi i normami PN-EN 12566-1 dotyczą tylko osadnika gnilnego. Poprawne funkcjonowanie całego systemu opiera się na tym, żeby proces mechanicznego oddzielania cząstek odbył się właśnie w tej pierwszej komorze, zanim ścieki trafią do kolejnych etapów oczyszczania. W przeciwnym razie cała instalacja przestaje działać efektywnie, a to już oznacza duże koszty i kłopoty eksploatacyjne.