Studzienka rozdzielcza w przydomowej oczyszczalni ścieków powinna być zawsze umieszczona na początku drenażu rozsączającego, czyli tuż za osadnikiem lub zbiornikiem. To jest taki punkt startowy dla całego systemu drenarskiego – właśnie tutaj ścieki, które już są częściowo oczyszczone, trafiają do układu rur i dalej rozprowadzane są równomiernie na poszczególne nitki drenażu. Umieszczając studzienkę na początku, zapewniamy równomierny przepływ ścieków, co chroni przed przeciążeniem jednej z nitek i przed miejscowym zamuleniem gruntu. Moim zdaniem to rozwiązanie jest nie tylko zgodne z polską normą PN-EN 12566-1, ale też po prostu najpraktyczniejsze przy serwisowaniu instalacji, bo łatwo się dostać do rozdzielacza. W praktyce, jeśli studzienka byłaby zainstalowana gdzie indziej, to cały system mógłby działać niestabilnie – jedna nitka by się przepełniała, a inna praktycznie nie pracowała. Z mojego doświadczenia wynika też, że właściciele domów bardzo sobie chwalą właśnie to rozwiązanie, bo potem nie mają problemów z awariami i nieprzyjemnym zapachem. No i jeszcze jedna sprawa: tylko początek drenażu pozwala na kontrolę przepływu oraz ewentualne czyszczenie, jak coś się kiedyś zatka. Właściwe miejsce studzienki to podstawa długowieczności całej oczyszczalni.
Pojawiają się czasem różne pomysły na lokalizację studzienki rozdzielczej, ale niestety tylko jedna z nich jest zgodna z zasadami hydrauliki oraz wymogami projektowymi oczyszczalni drenażowych. Umieszczanie studzienki w połowie długości każdej nitki drenażu to częsty błąd wynikający chyba z przekonania, że rozdział ścieków będzie wtedy bardziej równomierny – jednak tak naprawdę prowadzi to do nierównomiernego rozprowadzenia ścieków, bo pierwsza część drenu pozostaje pusta, a dopiero środek zaczyna pracować. Takie rozwiązanie praktycznie uniemożliwia kontrolowanie rozdziału przepływu i utrudnia dostęp w razie konieczności czyszczenia czy naprawy. Jeśli chodzi o montowanie studzienki na końcu każdej nitki, to wydaje się, jakby ktoś chciał monitorować, co się dzieje na końcu systemu, ale zupełnie mija się to z celem – końcówki drenu mają służyć rozsączaniu i napowietrzaniu, a nie zbieraniu ścieków z powrotem, bo to może doprowadzić do zaburzenia pracy całego drenażu. Czasem ktoś wpada na pomysł, żeby dać studzienkę na środkowej nitce, może z myślą o lepszym rozdziale, ale wtedy ścieki trafiają praktycznie tylko do jednej części układu, nierównomiernie obciążając system i prowadząc do szybszego zużycia tej konkretnej nitki. W praktyce, takie rozwiązania nie mają żadnego uzasadnienia w polskich normach budowlanych ani w dobrych praktykach z branży sanitarnej. Największym problemem błędnego umiejscowienia studzienki jest to, że cały system szybciej przestaje działać poprawnie: pojawiają się zatory, nieprzyjemne zapachy oraz ryzyko skażenia gruntu. Branżowe wytyczne, takie jak PN-EN 12566 czy instrukcje producentów oczyszczalni, wyraźnie wskazują na początek drenażu jako jedyne właściwe miejsce dla studzienki rozdzielczej. Z mojego doświadczenia wynika, że błędne lokalizacje studzienek to jeden z najczęstszych powodów problemów z eksploatacją oczyszczalni.