Doraźna kontrola stanu technicznego wałów przeciwpowodziowych jest absolutnie kluczowa w sytuacji, gdy przez rzekę przepływają wielkie wody, przekraczające stan alarmowy. To właśnie wtedy wały są najbardziej narażone na uszkodzenia – podmycia, przesiąki czy nawet przerwania. Moim zdaniem najważniejsze jest, że takie kontrole pozwalają bardzo szybko wykryć pierwsze symptomy awarii, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli. W praktyce, zgodnie z wytycznymi Wód Polskich oraz instrukcjami zarządzania wałami, przy każdym przekroczeniu stanu alarmowego należy skupić się na obserwacji wałów – szukać pojawiających się źródełek, przesiąków, pęknięć czy deformacji korony wału. Kontrola obejmuje też sprawdzenie stanu zaworów, przepustów, a nawet infrastruktury technicznej zlokalizowanej w sąsiedztwie. W branży uważa się, że doraźna kontrola w trakcie powodzi znacząco redukuje ryzyko katastrofy hydrotechnicznej. Z mojego doświadczenia, nawet najdrobniejsze zmiany na powierzchni wału, zauważone podczas wysokiej wody, mogą być sygnałem ostrzegawczym. Dlatego tak ważne jest, żeby podczas powodzi być na miejscu, patrzeć, dotykać, wręcz czuć, co się dzieje z wałem. Trzymanie się tej zasady to prawdziwa podstawa bezpieczeństwa przeciwpowodziowego.
Wiele osób, szczególnie tych mniej doświadczonych w gospodarce wodnej, może uznać, że znaczne pogorszenie jakości wody w rzece, objęcie doliny programem Natura 2000 czy nawet zwykłe koszenie międzywala są sytuacjami wymagającymi natychmiastowej kontroli wałów. Jednak z punktu widzenia praktyki hydrotechnicznej te scenariusze nie wskazują na wzrost ryzyka awarii wału. Na przykład pogorszenie jakości wody może mieć wpływ na środowisko i ewentualnie wymagać interwencji specjalistów, ale nie powoduje bezpośredniego zagrożenia konstrukcji wałów przeciwpowodziowych. Włączenie terenu do obszaru Natura 2000 wiąże się bardziej z ochroną przyrody, a nie z bezpieczeństwem technicznym – to temat dla ekologów, nie dla służb utrzymania wałów. Koszenie roślinności w międzywalu jest czynnością eksploatacyjną, rutynową, która nie wpływa na integralność wału i nie stwarza sytuacji alarmowej. Typowym błędem jest myślenie, że każda nietypowa zmiana czy działanie w pobliżu wału wymaga natychmiastowej szczególnej kontroli – to prowadzi do nieefektywnego zarządzania zasobami i rozmycia odpowiedzialności. Kluczem jest rozumienie, że dopiero ekstremalne sytuacje hydrologiczne, takie jak przekroczenie stanu alarmowego, realnie zwiększają zagrożenie dla wałów i powinny inicjować doraźne kontrole. Warto więc kierować się wytycznymi branżowymi i nie mylić rutynowych prac czy zmian administracyjnych z realnym zagrożeniem technicznym wałów przeciwpowodziowych.