Prawidłowo rozwiązałeś to zadanie, bo do wyliczenia wydajności dziennej spycharki wystarczyło zastosować wzór na objętość zdejmowanej ziemi: powierzchnia razy grubość warstwy. W tym przypadku 5 000 m² x 0,2 m daje nam 1 000 m³ ziemi do usunięcia. Całość trzeba usunąć w dwa dni, więc wydajność spycharki powinna wynosić 1 000 m³ / 2 dni, czyli 500 m³ na dzień. Takie podejście to podstawa w planowaniu robót ziemnych – każda maszyna ma określone możliwości i żeby dotrzymać terminów, trzeba to zawsze policzyć na spokojnie. W praktyce na budowie często dolicza się rezerwę czasu na ewentualne przestoje czy pogorszenie warunków terenowych, ale w tym zadaniu chodzi właśnie o samo minimum, czyli wyliczenie potrzebnej wydajności teoretycznej. Warto też pamiętać, że przy doborze sprzętu sprawdza się jego wydajność katalogową, ale realia bywają różne – na przykład ziemia może być bardziej zwięzła albo teren nierówny. Moim zdaniem dobrze jest znać te metody, bo potem na budowie łatwiej przewidzieć, gdzie mogą być opóźnienia i jak rozplanować sprzęt zgodnie z dobrą praktyką branżową. Takie zadania to chleb powszedni każdego kosztorysanta czy kierownika robót drogowych.
Przy planowaniu robót ziemnych nietrudno o pomyłkę, zwłaszcza jeśli chodzi o przeliczanie objętości i czasu pracy maszyn. Wiele osób intuicyjnie myśli, że skoro powierzchnia jest duża, to wydajność spycharki też musi być bardzo wysoka – stąd wybory w stylu 2 500 m³ czy nawet 5 000 m³ na dzień. To jednak pułapka myślenia. Główny błąd to nieuwzględnienie grubości warstwy ziemi, którą trzeba usunąć. Samo pole powierzchni nie daje pełnego obrazu – objętość wylicza się mnożąc powierzchnię przez grubość. W tym zadaniu było to 5 000 m² x 0,2 m, czyli 1 000 m³ ziemi łącznie. Jeśli nie policzy się tego dokładnie, łatwo zawyżyć potrzebną wydajność nawet pięciokrotnie. Z kolei wybór wydajności 800 m³ na dzień to już lekkie przeszacowanie, najpewniej wynikał z próby „zaokrąglenia” wyniku dla większego marginesu bezpieczeństwa, co nie zawsze jest uzasadnione, bo sprzęt należy dobierać efektywnie i ekonomicznie, nie przewymiarowywać bez potrzeby. W praktyce dobra organizacja pracy na budowie opiera się na precyzyjnym obliczeniu ilości robót i harmonogramie – zgodnie z wytycznymi z norm oraz katalogów normatywnych. Z mojego doświadczenia wynika też, że takie błędy pojawiają się, gdy pomija się dokładną analizę warunków zadania albo za bardzo ufa się intuicji zamiast matematyce i logice technicznej. Warto zawsze przeliczyć objętość, podzielić przez czas i dopiero wtedy dobierać maszyny – to prosta, ale bardzo skuteczna metoda i podstawa dobrej praktyki w robotach drogowych.