Odpowiedź „dwóch miesięcy” jest prawidłowa, ponieważ zgodnie z harmonogramem zarówno roboty rozbiórkowe, jak i przygotowawcze rozplanowano na dokładnie dwa miesiące. Na wykresie wyraźnie widać, że roboty rozbiórkowe obejmują maj i czerwiec, a roboty przygotowawcze – czerwiec i lipiec, ale każda z tych grup robót trwa po dwa miesiące. Takie planowanie jest zgodne z dobrymi praktykami organizacji robót budowlanych – na etapie przygotowania i rozbiórek często zakłada się krótki, intensywny czas realizacji, żeby nie blokować dalszych prac ziemnych i fundamentowych. Z mojego doświadczenia wynika, że wielu kierowników budowy dąży do minimalizacji czasu trwania tych etapów, bo każda zwłoka na początku budowy może skutkować problemami z terminowym przekazaniem obiektu. Harmonogramowanie tych robót w okresie dwóch miesięcy pozwala na lepszą koordynację dostaw, wynajmu sprzętu i pracowników, dzięki czemu cała inwestycja nabiera tempa już od startu. W branży często mówi się, że dobrze zaplanowany start budowy to połowa sukcesu – i tu widać praktyczne przełożenie tej zasady. Dla porównania, zbyt długi okres na te roboty generuje niepotrzebne koszty organizacyjne, a zbyt krótki naraża na ryzyko niedopracowania terenu pod dalsze etapy. Ten harmonogram to taka złota średnia – ani za długo, ani za krótko, po prostu rozsądnie i efektywnie.
Wybór innej odpowiedzi niż „dwóch miesięcy” wynika najczęściej z błędnej interpretacji harmonogramu lub przyjęcia założeń niezwiązanych z rzeczywistą praktyką na budowie. Często zdarza się, że ktoś patrzy ogólnie na cały początek inwestycji i uznaje, że roboty rozbiórkowe i przygotowawcze to proces ciągnący się przez kilka miesięcy, bo sąsiadują ze sobą w harmonogramie. W rzeczywistości jednak te etapy są wyraźnie wydzielone i mają określony, ograniczony czas trwania. Gdy wpisuje się np. „cztery” albo „trzy miesiące”, to często jest to efekt zsumowania kilku etapów albo potraktowania harmonogramu bardziej intuicyjnie niż analitycznie – a tu przy budowie liczy się każdy tydzień i wszystko jest szczegółowo rozpisane. W praktyce zbyt długie rozciąganie robót rozbiórkowych czy przygotowawczych jest nieefektywne, bo generuje dodatkowe koszty organizacyjne i może blokować wejście kolejnych ekip. Z drugiej strony, skracanie tych etapów do miesiąca czy nawet półtora bez uzasadnienia technologicznego ryzykuje powstaniem niedoróbek i koniecznością poprawek. Według standardów branżowych, np. zgodnie z wytycznymi norm PN dotyczących planowania budowy, każdy etap powinien być jasno określony w czasie, uwzględniając zarówno możliwości sprzętowe, jak i logistykę dostaw oraz bezpieczeństwo pracy. Moim zdaniem wiele osób nie docenia, jak precyzyjne musi być planowanie nawet najprostszych robót przygotowawczych – jeśli się tu popełni błąd, cała budowa się rozjedzie. Stąd prawidłowa odpowiedź wynika po prostu z dokładnej analizy harmonogramu i zrozumienia zasad prowadzenia inwestycji budowlanej, a nie z ogólnego wyczucia czasu czy rutyny.