Dokładnie, przyłącze kanalizacyjne według harmonogramu będzie realizowane od 30 maja do 4 czerwca. Taki zakres dat jest zgodny z praktyką prowadzenia robót liniowych na budowie – najpierw trzeba wykonać roboty ziemne (czyli wykopy pod instalację), a dopiero potem można montować samo przyłącze. Zwróć uwagę, że te prace nie mogą się pokrywać z końcówką robót ziemnych – wszystko musi być uporządkowane. Moim zdaniem to ważne, bo logistyka na budowie zawsze jest kluczowa, a harmonogram to taki drogowskaz – nie tylko pokazuje, co i kiedy, ale też wymusza współpracę różnych ekip. W rzeczywistości, jeżeli ktoś by chciał rozpocząć prace przyłączeniowe wcześniej, to mogłoby się okazać, że wykop nie jest gotowy albo nie jest zabezpieczony – a to już ryzyko dla ludzi i sprzętu. Takie planowanie to podstawa zgodna z normami (np. PN-EN 1610 dotycząca budowy i badania kanalizacji), bo bezpieczeństwo i wydajność są najważniejsze. W praktyce budowlanej precyzyjne trzymanie się harmonogramu mocno ułatwia rozliczenia z inwestorem i pozwala uniknąć kar za opóźnienia. Czasem ekipy próbują robić kilka rzeczy naraz, ale moim zdaniem takie podejście najczęściej kończy się chaosem. Tu wszystko jest poukładane – najpierw wykop, potem przyłącze, a dalej kolejne etapy.
Wiele osób wybierając inne daty realizacji przyłącza kanalizacyjnego, może sugerować się tym, że prace ziemne lub kanalizacyjne pokrywają się z innymi etapami, ale to błąd logiczny. Harmonogramy robót są konstruowane tak, by każda czynność miała zabezpieczone środowisko pracy i nie wchodziła w kolizję z innymi zadaniami. Przykładowo, wskazanie okresu od 25 maja do 27 maja wynika zapewne z przeoczenia, że w tym czasie prowadzone są tylko roboty ziemne – bez odpowiedniego wykopu nie ma fizycznej możliwości rozpoczęcia montażu przyłącza zgodnie z przepisami BHP i standardami budowlanymi. Z kolei wybór zakresów od 29 maja do 19 czerwca czy od 28 maja do 18 czerwca to próba „przedłużenia” okresu realizacji ponad to, co wynika z harmonogramu – a to może prowadzić do dezorganizacji pracy oraz konfliktu z zasadami rozliczania postępu robót. Często spotykam się z błędnym przekonaniem, że jeśli jakieś roboty nakładają się na siebie w czasie, to można je realizować w dowolnym momencie tego okresu — jednak w praktyce budowlanej trzeba trzymać się ścisłych ram czasowych określonych dla konkretnej czynności. Przedłużanie realizacji przyłącza nie tylko wprowadza niepotrzebny zamęt, ale może też kolidować z rozpoczęciem kolejnych etapów (np. montażu kanalizacji sanitarnej czy deszczowej, a potem prac nawierzchniowych), co jest niezgodne z dobrą praktyką koordynacji robót. Moim zdaniem, takie myślenie wynika z braku doświadczenia w czytaniu harmonogramów Gantta – tu ważny jest każdy dzień, a przesunięcia mają konkretne konsekwencje organizacyjne i finansowe. Dlatego warto zawsze analizować wykres słupkowy krok po kroku: które prace kończą się przed innymi, a które można dopiero zacząć, kiedy poprzedni zakres został zakończony i odebrany.