Obliczenie spadku podłużnego w praktyce to jedno z tych zadań, które technik czy inżynier spotyka prawie na co dzień, zwłaszcza przy projektowaniu kanałów czy rowów melioracyjnych. Spadek podłużny to nic innego jak stosunek różnicy wysokości dna kanału między początkiem a końcem do jego długości, wyrażony procentowo lub promilowo. W tym zadaniu różnica rzędnych to 46,0 m – 44,3 m, czyli 1,7 m. Długość kanału wynosi 85,0 m. Teraz najważniejsze: spadek procentowy liczymy ze wzoru: (1,7 m / 85,0 m) × 100% = 2,0%. To jest wartość typowa dla kanałów, które mają zapewnić szybki odpływ wody, ale jednocześnie nie powodować zbyt dużej erozji dna. W praktyce spotyka się spadki w granicach od kilku promili do kilku procent, zależnie od zadania i gruntu – i zawsze warto porównać z wytycznymi z norm, np. PN-EN 752 czy zaleceniami Instytutu Melioracji i Inżynierii Środowiska. Moim zdaniem bardzo sensowna była tu odpowiedź 2,0%, bo przy takiej różnicy wysokości i długości wszystko się zgadza. Warto pamiętać, że poprawne obliczanie spadków to fundament skutecznej gospodarki wodnej – bo źle dobrany spadek to czasem podtopienia albo przesuszona gleba. Dobrze, że pytanie dotyczyło właśnie tej praktycznej strony – to się przyda przy każdej inwestycji liniowej.
Pomyłka w obliczeniu spadku podłużnego kanału to częsty problem, zwłaszcza gdy brakuje praktycznego doświadczenia albo nieco pogubi się w jednostkach. Wiele osób myli wartości wyrażone w procentach z promilami, i odwrotnie – zresztą sam kiedyś w pośpiechu się na tym przejechałem. Spójrzmy na te odpowiedzi: 0,2‰ oraz 2,0‰ to wartości bardzo małe, typowe raczej dla długich kanałów o minimalnej różnicy poziomów, gdzie woda ma płynąć wolno, by nie powodować erozji. W tym zadaniu różnica wysokości to aż 1,7 m na 85 m długości, co daje stosunkowo wysoki spadek. Gdy ktoś wybiera 2,0‰ zamiast 2,0%, to moim zdaniem zazwyczaj nie przelicza proporcji na procenty, tylko wstawia liczbę w promilach, bo brzmi bezpieczniej – a to zupełnie inna skala (2,0‰ to 0,2%). Z drugiej strony odpowiedź 20,0% to już wartość wręcz ekstremalna, spotykana w praktyce raczej w rynnach czy korytach o bardzo dużych nachyleniach, na przykład w kanałach burzowych czy nawet na stoku górskim – dla zwykłego kanału to absolutnie za dużo. Typowy błąd prowadzący do tej odpowiedzi to pomylenie miejsc przecinka albo podstawienie długości i różnicy wysokości w złej kolejności. W praktyce, według wytycznych branżowych (np. normy PN-EN 752) dobiera się spadki tak, by zapewnić zarówno odpowiedni przepływ, jak i bezpieczeństwo konstrukcji. Warto zawsze zweryfikować, czy wynik mieści się w realistycznych granicach – jeśli spadek wychodzi poniżej 1‰ lub powyżej kilku procent, trzeba koniecznie jeszcze raz sprawdzić obliczenia. Ostatecznie, najważniejsze przy takich zadaniach jest nie tylko znać wzór, ale i rozumieć, co on oznacza w praktyce – no i nie bać się przeliczać na właściwe jednostki, bo to właśnie na tym najłatwiej się potknąć.