Odpowiedź 45 sztuk jest prawidłowa, bo wynika bezpośrednio z prostego podziału całkowitej ilości gruntu przez wymaganą objętość przypadającą na jedną próbkę, czyli: 135 000 m³ podzielone przez 3 000 m³ daje dokładnie 45 próbek. Takie podejście wynika z obowiązujących standardów kontroli jakości w budownictwie ziemnym, m.in. zgodnie z wytycznymi krajowymi czy też międzynarodowymi, gdzie dokładność rozpoznania parametrów materiału wbudowywanego w korpus zapory ma kluczowe znaczenie dla jej późniejszej stateczności i bezpieczeństwa użytkowania. Moim zdaniem to bardzo praktyczna procedura, bo zbyt mała liczba badań prowadzi później do problemów eksploatacyjnych, a każda partia ziemi może się różnić właściwościami, nawet jeśli wygląda identycznie. Z doświadczenia wiem, że na budowie często kusi, by zredukować liczbę badań, ale taka oszczędność jest tylko pozorna. Regularne pobieranie próbek co określony wolumen pozwala na wczesne wykrycie niejednorodności, na przykład zmian w składzie granulometrycznym lub stopniu wilgotności, co w praktyce przekłada się na bezpieczeństwo i trwałość obiektu. Dla inwestora i wykonawcy to nie tylko wymóg formalno-prawny, ale i realna ochrona przed ryzykiem awarii czy reklamacji.
Właściwe podejście do wyznaczania liczby próbek gruntu opiera się na precyzyjnym stosowaniu norm i wytycznych dotyczących jakości materiałów budowlanych. Błędy w ocenie często biorą się z nieuwzględnienia skali inwestycji lub chęci uproszczenia rachunku przez zaokrąglanie czy dzielenie nie tej wielkości co trzeba. W praktyce można się spotkać z przekonaniem, że wystarczy wykonać badania na mniejszej liczbie próbek – na przykład 15 czy 30 – bo wydaje się, że próbki pobrane z kilku miejsc będą reprezentatywne dla całości. Jednak takie podejście jest niezgodne z dobrymi praktykami branżowymi, które mówią wprost: każda partia materiału o określonej objętości powinna być oddzielnie przebadana. Zbyt mała liczba próbek prowadzi do ryzyka pominięcia niejednorodności, które mogą wystąpić w gruncie na różnych głębokościach lub w różnych miejscach poboru – a to prosta droga do późniejszych problemów z osiadaniem nasypu, filtracją wody czy nawet awarią całej zapory. Z kolei przeszacowanie liczby badań – np. wskazanie 60 próbek – jest niepotrzebną nadgorliwością, która generuje dodatkowe koszty i wydłuża czas realizacji budowy, a nie jest wymagana przepisami. Główna trudność leży więc nie tyle w samym rachunku arytmetycznym, ale w właściwym zrozumieniu celu tej procedury: chodzi o zapewnienie kontroli jakości na poziomie, który minimalizuje ryzyko awarii, a zarazem nie przesadza z biurokracją i kosztami. Dlatego odpowiedzi inne niż 45 wynikają najczęściej z niedoszacowania albo przeszacowania wymagań normowych oraz braku praktycznego doświadczenia w tego typu zadaniach. Prawidłowe zrozumienie tej podstawowej zasady to podstawa dobrego planowania badań geotechnicznych na każdej większej inwestycji ziemnej.