Zbiorniki retencyjne to naprawdę podstawowe narzędzie czynnej ochrony przeciwpowodziowej. Ich zadaniem jest zatrzymywanie i magazynowanie nadmiaru wód opadowych lub roztopowych, żeby później, w kontrolowany sposób, wypuszczać je do rzeki albo jeziora. Dzięki temu można spłaszczyć falę powodziową i znacząco zmniejszyć ryzyko podtopień w dolnym biegu rzeki. Na Zachodzie i w Polsce od lat buduje się nowoczesne zbiorniki wyposażone w systemy sterowania odpływem, które pozwalają reagować na bieżącą sytuację pogodową i hydrologiczną. Moim zdaniem, gdy chodzi o praktyczne zastosowanie, to te obiekty są najbardziej elastyczne – można nimi aktywnie zarządzać, a w sytuacji zagrożenia nawet błyskawicznie zwiększyć rezerwę powodziową. Branżowe normy i wytyczne, takie jak Rozporządzenie Ministra Środowiska o warunkach technicznych budowli hydrotechnicznych, bardzo mocno podkreślają rolę zbiorników retencyjnych w systemie czynnej ochrony przed powodzią. Co ciekawe, te zbiorniki coraz częściej pełnią też inne funkcje: rekreacyjne, retencję na potrzeby rolnictwa czy nawet poprawę jakości wód. W skrócie: to przykład obiektu, którym można sterować i dynamicznie reagować na zagrożenia powodziowe – czyli dokładnie to, o co chodzi w czynnej ochronie.
W ochronie przed powodzią często myli się pojęcia czynnych i biernych form zabezpieczeń. Czynna ochrona polega na możliwości aktywnego sterowania przepływem lub retencją wody w czasie rzeczywistym, dlatego niezwykle istotne są obiekty takie jak zbiorniki retencyjne, gdzie można regulować ilość zgromadzonej wody. Uregulowane koryta rzek, choć wpływają na zdolność przepływową i mogą nieco poprawiać bezpieczeństwo, to jednak są typowym przykładem działań biernych, bo nie da się aktywnie zwiększyć czy zmniejszyć przepływu przez sam fakt uregulowania koryta. Podobnie wały przeciwpowodziowe: ich rola to pasywna ochrona przed przelaniem wody na tereny zalewowe, ale nie mają one żadnej możliwości sterowania falą powodziową czy magazynowania nadmiaru wody. W praktyce, gdy fala kulminacyjna jest zbyt duża, wały mogą nawet ulec przerwaniu. Z kolei niesterowane poldery przepływowe to obszary, które zalewają się samoczynnie przy wysokim stanie wody, bez możliwości kontroli – czyli ich działanie jest bierne i opiera się na naturalnym rozlewaniu rzeki. W branżowych normach i praktyce, jak chociażby w dokumentach Ministerstwa Infrastruktury czy wytycznych dla projektantów gospodarki wodnej, wyróżnia się wyraźnie obiekty czynnej ochrony – i tam zawsze wymienia się zbiorniki retencyjne z możliwością sterowanego zrzutu. Z mojego doświadczenia wynika, że to naprawdę kluczowa różnica, bo tylko takie obiekty pozwalają na bieżąco reagować na zmieniające się zagrożenie powodziowe. Wybierając inne opcje, łatwo pomylić zabezpieczenie statyczne z dynamicznym, a to może prowadzić do poważnych błędów w planowaniu systemu ochrony przeciwpowodziowej.