Igłofiltry, jak pokazano na schemacie, są najczęściej wprowadzane do gruntu poprzez tzw. wpłukanie. Polega to na tym, że do rury igłofiltru podłączany jest przewód wodny, przez który pod odpowiednim ciśnieniem tłoczona jest woda. Dzięki temu grunt w miejscu instalowania igłofiltru ulega rozluźnieniu i rura może być wsunięta do wymaganej głębokości praktycznie bez większego oporu. Takie rozwiązanie sprawdza się zwłaszcza w gruntach niespoistych, jak piaski czy żwiry, gdzie wbicie czy wkręcenie byłoby trudne lub prowadziłoby do uszkodzenia filtra. W praktyce stosuje się to podczas budowy wykopów pod fundamenty lub sieci wodno-kanalizacyjne, kiedy trzeba obniżyć poziom wód gruntowych, by zapewnić bezpieczne warunki robót. Wpłukanie igłofiltrów jest nie tylko szybkie, ale i ogranicza ryzyko zapychania otworów siatkowych filtrów. Branżowe normy i literatura, np. PN-B-06050 czy instrukcje firm wykonawczych, wyraźnie zalecają tę metodę jako najbezpieczniejszą i najskuteczniejszą, zwłaszcza gdy zależy nam na zachowaniu parametrów pracy całego systemu odwodnienia. Z mojego doświadczenia wynika też, że dobrze wykonane wpłukanie praktycznie eliminuje konieczność dodatkowych poprawek czy przestojów na budowie. Oczywiście, trzeba uważać na zbyt duży napływ wody, ale to już kwestia doświadczenia operatora.
Bardzo często pojawiają się błędne wyobrażenia dotyczące sposobu instalowania igłofiltrów w gruncie. Wiele osób uważa, że skoro igłofiltr to rura o wąskiej średnicy, można ją po prostu wbić w ziemię jak pal czy wkręcić, traktując niemal jak śrubę. Tymczasem takie podejścia są nie tylko technicznie nieskuteczne, ale mogą prowadzić do poważnych uszkodzeń całej instalacji odwodnieniowej. Wbijanie igłofiltrów nie zapewnia odpowiedniego stopnia szczelności i prawidłowego osadzenia, szczególnie w gruntach sypkich, gdzie bez rozluźnienia struktury ziemi rura natrafi na opór i może się zdeformować. Wkręcanie natomiast zupełnie nie znajduje zastosowania w praktyce – igłofiltry nie mają gwintu ani odpowiedniej sztywności, a taka próba mogłaby zakończyć się trwałym uszkodzeniem końcówki roboczej. Często można też spotkać się z opinią, że wystarczy igłofiltr wcisnąć – jednak bez wpłukania woda nie oczyści przestrzeni wokół filtra i nie zapewni szczelnego przylegania rury do gruntu, przez co wydajność odwodnienia będzie mocno ograniczona. Takie uproszczone podejście wynika zwykle z braku praktyki lub nieznajomości zaleceń normowych. Standardy branżowe jasno wskazują wpłukanie jako metodę gwarantującą skuteczność i trwałość pracy całego systemu igłofiltrowego. Warto o tym pamiętać, bo na budowie liczy się nie tylko tempo, ale i bezpieczeństwo oraz niezawodność zastosowanych rozwiązań.