W tej sytuacji prawidłowa odpowiedź wynika z prostej, ale bardzo praktycznej geometrii robót ziemnych przy oczyszczaniu rzeki. Najpierw trzeba policzyć sumaryczną długość wszystkich odcinków, na których prowadzimy prace: 0+000 do 0+700 m to 700 m, 1+200 do 1+600 m to 400 m i 1+700 do 2+000 m to 300 m. Razem daje to 1400 metrów. Następnie szerokość dna – 2,5 m – i grubość warstwy namułu, czyli 20 cm, ale to trzeba zamienić na metry (0,2 m). Objętość wyliczamy ze wzoru na objętość prostopadłościanu: V = długość × szerokość × wysokość, więc: 1400 × 2,5 × 0,2 = 700 m³. Tak się właśnie powinno to robić w praktyce, bo często na budowie liczy się sprawność i prostota metod. W branży wodno-melioracyjnej, żeby dobrze wycenić roboty albo przygotować kosztorys, takie przeliczenia są na porządku dziennym. Moim zdaniem, umiejętność szybkiego oszacowania objętości zdejmowanego namułu naprawdę się przydaje, bo pozwala nie tylko dobrze rozplanować pracę sprzętu, ale też później rozliczyć się z inwestorem czy ekipą. Warto też wiedzieć, że zgodnie z polskimi normami (na przykład PN-EN 1610), precyzja takich obliczeń jest kluczowa przy odbiorach robót ziemnych. Często widzi się na budowie, że ktoś nie zamienia centymetrów na metry i później wynik się rozjeżdża na etapie rozliczeń – według mnie to najczęstsza przyczyna błędów. W praktyce zawsze sprawdzam jednostki i liczę dokładnie, bo nawet mała pomyłka przy takich długościach daje ogromne różnice objętości.
W zadaniach związanych z robotami ziemnymi, a szczególnie przy obliczaniu ilości namułu do usunięcia z dna rzeki, nietrudno popełnić błąd, zwłaszcza jeżeli nie zachowa się ostrożności przy jednostkach albo nie zsumuje się długości wszystkich odcinków. W przypadku takich pytań często spotykam się z mylnym założeniem, że długość pojedynczego odcinka wystarczy do wyliczenia całej kubatury – wtedy wynik wychodzi o wiele za mały. Niektórzy liczą tylko pierwszy odcinek, zapominając o pozostałych, co automatycznie ogranicza objętość do zaledwie ułamka realnej wartości. Z kolei osoby, które skupiają się na szerokości i wysokości, ale mylą się w przeliczaniu jednostek (np. traktują 20 cm jako 20 m, albo nie zamieniają centymetrów na metry), otrzymują zupełnie nierealne wartości, czasem nawet kilkukrotnie wyższe lub niższe od rzeczywistości. W praktyce budowlanej bardzo ważne jest, by podsumować długości wszystkich odcinków objętych pracami – w tym zadaniu było ich trzy i razem dawały 1400 m, co nie zawsze od razu rzuca się w oczy, jeżeli ktoś liczy "na szybko". Praktyka branżowa oraz polskie normy, jak PN-EN 1610, podkreślają konieczność precyzyjnego obliczania objętości ziemnych, ponieważ każde niedoszacowanie lub przeszacowanie wpływa na koszty, rozliczenia i harmonogram całej inwestycji. Często na szkoleniach słyszę, że błędy te biorą się z pośpiechu albo zbyt pobieżnego czytania polecenia – a przecież każda pomyłka w takich wyliczeniach skutkuje niepotrzebnymi komplikacjami na budowie. Moim zdaniem zawsze warto jeszcze raz przejrzeć, czy wszystkie odcinki zostały ujęte i czy jednostki są prawidłowo zamienione – to właśnie te szczegóły decydują potem o sukcesie całego przedsięwzięcia. Rzetelność i dokładność w tym zakresie to naprawdę podstawa dobrej praktyki inżynierskiej.