To zdjęcie doskonale pokazuje mikronawodnienie, czyli najczęściej system kroplowy. Ciekawe jest to, że właśnie ta metoda jest teraz jednym z filarów nowoczesnego rolnictwa i sadownictwa – moim zdaniem trudno znaleźć skuteczniejszy sposób podawania wody bezpośrednio do strefy korzeniowej roślin, szczególnie przy uprawach na glebach lekkich albo tam, gdzie liczy się każda kropla wody. W praktyce takie rozwiązanie pozwala na bardzo dużą oszczędność wody (czasem nawet ponad 50% w porównaniu do tradycyjnych sposobów) i umożliwia jednoczesne podawanie nawozów – co nazywa się fertygacją. Instalacje mikronawadniające są polecane tam, gdzie chcemy precyzyjnie kontrolować nawodnienie, na przykład w uprawach szklarniowych, warzywnictwie czy sadach. Z mojego punktu widzenia, ogromną zaletą jest też to, że ograniczamy rozwój chwastów między roślinami, bo woda trafia dokładnie tam, gdzie potrzeba. Branżowe standardy ISO dotyczące systemów kroplowych podkreślają też, jak ważna jest filtracja i regularna konserwacja, żeby uniknąć zapychania się emiterów. W Polsce mikronawodnienie coraz częściej stosuje się nawet w niewielkich gospodarstwach – to się po prostu opłaca, szczególnie tam, gdzie liczy się efektywność i racjonalne zużycie zasobów.
W praktyce rolniczej i ogrodniczej wyróżnia się kilka podstawowych systemów nawadniania, które różnią się zarówno sposobem dostarczania wody, jak i efektywnością oraz zastosowaniem. Bardzo często pojawia się mylne przekonanie, że nawadnianie zalewowe czy podsiąkowe nadają się do każdej uprawy — jednak te metody są dziś uznawane za przestarzałe w nowoczesnej produkcji, szczególnie w rejonach deficytu wody. Nawadnianie zalewowe polega na okresowym zalewaniu dużych powierzchni wodą, co prowadzi do wielu strat przez parowanie i odpływ powierzchniowy, a poza tym sprzyja rozwojowi chwastów i chorób grzybowych. Podsiąkowe to z kolei metoda, gdzie woda dostarczana jest do gleby pod powierzchnię, by poprzez kapilary podsiąkać ku korzeniom, ale wymaga to specyficznych warunków glebowych i raczej nie sprawdza się w lżejszych glebach ani przy uprawach rzędowych. Deszczowniane nawadnianie, choć często widoczne na polach, jest bardzo wrażliwe na wiatr, a efektywność wykorzystania wody bywa niska ze względu na parowanie — nie wspominając już o ryzyku uszkodzeń liści i zmywania nawozów. Najbardziej optymalnym rozwiązaniem, zwłaszcza w nowoczesnym sadownictwie i warzywnictwie, jest właśnie mikronawodnienie, bo pozwala na precyzyjne i punktowe aplikowanie wody oraz nawozów bezpośrednio do korzeni, co maksymalizuje efektywność, ogranicza straty i zmniejsza presję chorób. Moim zdaniem częste pomyłki wynikają z utrwalonych nawyków lub patrzenia na technikę przez pryzmat tradycyjnych rozwiązań – warto jednak pamiętać, że obecne standardy i dobre praktyki rekomendują metody minimalizujące zużycie wody i poprawiające warunki wzrostu roślin, takie jak mikronawodnienie. Warto też zwrócić uwagę, że systemy kroplowe mogą być zautomatyzowane i łatwo dostosowują się do potrzeb poszczególnych gatunków, co jest kluczowe przy coraz bardziej nieprzewidywalnych warunkach pogodowych.