Wybór ręcznego wykonywania robót drenarskich w przypadku kolizji z instalacjami podziemnymi jest zdecydowanie uzasadniony. W praktyce budowlanej chodzi tutaj o to, żeby nie doprowadzić do uszkodzenia istniejących kabli, rur czy innych elementów infrastruktury podziemnej. Prace maszynowe, choć szybsze i często tańsze, niosą w takich miejscach ryzyko poważnych awarii, które mogą spowodować nie tylko przestoje na budowie, ale i zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi. Moim zdaniem, nawet jeśli dokumentacja geodezyjna jest dokładna, to i tak lepiej minimalizować ryzyko, a ręczne kopanie daje większą kontrolę. Takie rozwiązania są zalecane przez normy branżowe, np. w wytycznych GDDKiA i standardach BHP – tam jasno się mówi, że przy zbliżeniu do instalacji podziemnych prace muszą być prowadzone bardzo ostrożnie, najlepiej ręcznie. Oprócz tego, ręczne wykonywanie wykopów pozwala lepiej ocenić stan techniczny napotkanych elementów i w razie potrzeby na bieżąco modyfikować trasę drenażu. Z praktyki wiem, że czasem nawet doświadczeni operatorzy maszyn wolą w takich miejscach zejść z koparki i wziąć łopatę. Ważna jest tu świadomość ryzyka i odpowiedzialność – nikt nie chce mieć na sumieniu awarii linii gazowej czy uszkodzenia światłowodu. Warto jeszcze pamiętać, że takie podejście chroni także inwestora przed dodatkowymi kosztami napraw i nieprzewidzianymi opóźnieniami. Tak więc, ręczna robota ma tu naprawdę mocne uzasadnienie praktyczne i formalne.
Wykonywanie robót drenarskich nie zawsze musi oznaczać automatyczne przejście na pracę ręczną w trudnych warunkach terenowych czy gruntowych. Często spotykanym błędem jest przekonanie, że np. praca w gruncie IV kategorii wymaga wyłącznie kopania ręcznego. W rzeczywistości nawet bardzo twarde lub trudne grunty, takie jak gliny, żwiry czy grunty skaliste, można efektywnie rozluźniać i usuwać przy pomocy specjalistycznych maszyn – koparek łańcuchowych, frezarek czy nawet minikoparek. Stosowanie siły ludzkiej w takich sytuacjach jest raczej nieefektywne i niezgodne z zasadami ergonomii oraz bezpieczeństwa pracy. Podobnie prace w pasie drogowym, choć wymagają szczególnej ostrożności, nie zawsze oznaczają zakaz użycia maszyn. Standardy branżowe i dokumentacja projektowa najczęściej regulują kwestię zabezpieczeń oraz warunków pracy, a nie samej technologii wykonania. Często wykonuje się drenaż maszynowo, stosując dodatkowe środki bezpieczeństwa, takie jak obecność sygnalisty czy zabezpieczenia wykopów. Wysoki poziom wód gruntowych, choć stanowi spore wyzwanie technologiczne, jest rozwiązywany przez zastosowanie odwodnień tymczasowych lub systemów odwadniających, a nie przez zmianę technologii na ręczną. Typowy błąd myślowy polega tu na myleniu trudnych warunków z koniecznością rezygnacji z maszyn. W praktyce kluczowa jest sytuacja, gdy istnieje realne ryzyko uszkodzenia infrastruktury podziemnej – wtedy faktycznie tylko praca ręczna daje pełną kontrolę i minimalizuje ryzyko. W pozostałych przypadkach branża dąży raczej do maksymalnej mechanizacji, żeby zwiększyć wydajność i bezpieczeństwo ludzi. Z mojego doświadczenia wynika, że tylko obecność kolizji z istniejącymi instalacjami podziemnymi stanowi standardowe uzasadnienie do ręcznego kopania drenażu. Warto więc dokładnie analizować sytuację terenową, a nie kierować się stereotypami czy ogólnikowymi zasadami.