Dobrze, że zwróciłeś uwagę właśnie na ten odcinek – 240 m² i 5,2 m² powierzchni nieporośniętej trawą. To taki typowy przypadek, kiedy liczby nie wydają się na pierwszy rzut oka drastyczne, ale jak się policzy procent, wychodzi problem. 2% z 240 m² to 4,8 m², tymczasem tu mamy aż 5,2 m², więc przekroczenie normy jest wyraźne. Z mojego doświadczenia wynika, że takie sytuacje najczęściej biorą się z niedokładnego przygotowania podłoża albo z kiepskiej jakości materiału siewnego – czasem też po prostu pogoda nie sprzyja, ale niezależnie od przyczyny, procedury branżowe są jasne: trzeba poprawiać, żeby bank nie odrzucił odbioru robót. W praktyce fachowcy zawsze polecają dokładnie mierzyć i nie zaokrąglać powierzchni, bo przy takich granicznych sytuacjach każdy metr się liczy. Branżowe normy – czy to WTWiORB, czy wytyczne GDDKiA – jasno mówią o akceptowalnym procencie powierzchni nieporośniętych, więc jak jest więcej niż 2%, bez poprawek się nie obejdzie. Warto też pamiętać, że taka kontrola to nie tylko formalność – chodzi też o trwałość umocnień i ochronę przed erozją, więc to naprawdę ważne w praktyce terenowej.
Wydaje się, że łatwo jest przeoczyć, jak istotne są szczegóły w takich obliczeniach. Odpowiedzi wskazujące inne odcinki niż 240 m² z 5,2 m² nieporośniętej powierzchni wynikają zwykle z pominięcia dokładnego wyliczenia tego kluczowego 2% progu. Typowym błędem jest ocenianie „na oko” – ktoś widzi, że np. 3,1 m² lub 5,0 m² to niedużo wobec całego odcinka i uznaje, że mieści się w normie. Tymczasem właśnie liczenie procentowe stanowi tu podstawę oceny jakości wykonania humusowania i obsiewu. Dla odcinka 160 m² nieporośnięte 3,1 m² to 1,94%, więc jest OK. Przy 260 m² i 5,0 m² wychodzi 1,92% – też zgodnie z normą. Z kolei 190 m² i 3,6 m² to 1,89%, co również spełnia wymagania. Jedynie odcinek 240 m², gdzie nieporośniętych jest 5,2 m², przekracza próg – dokładnie to 2,17%. W branży przyjęło się sztywno trzymać tych wartości, bo później, przy odbiorach, nawet minimalne przekroczenia są powodem do konieczności wykonania poprawek. Z mojego doświadczenia, zwłaszcza przy pracy z dokumentacją, warto zawsze podkreślać wagę precyzyjnych wyliczeń, bo skutki niedopatrzeń to nie tylko poprawki, ale czasem też opóźnienia i dodatkowe koszty. Takie pomyłki zdarzają się nawet profesjonalistom, zwłaszcza gdy robią wszystko na szybko lub rutynowo. Dlatego tak ważne jest, by na każdym etapie inwestycji znać i stosować obowiązujące normy oraz wytyczne techniczne, bo w kontroli jakości nie liczy się ogólne wrażenie, tylko konkretne liczby i zgodność z dokumentacją projektową.