Mieszanka traw to zdecydowanie najlepszy wybór, jeśli chodzi o ochronę gleby przed erozją wodną. Wynika to głównie z bardzo gęstego systemu korzeniowego traw, który dosłownie „spina” i stabilizuje wierzchnią warstwę gleby, przez co woda trudniej wypłukuje cząstki ziemi. Trawy rosną gęsto, szybko się rozkrzewiają, a ich liście tworzą zwartą pokrywę, która działa jak naturalna bariera dla deszczu i spływającej wody. W praktyce właśnie dlatego na stromych skarpach, wałach przeciwpowodziowych czy poboczach dróg wysiewa się mieszanki traw – trzymają ziemię w ryzach lepiej niż większość innych roślin. W rolnictwie stosowanie traw jako poplonów albo na pastwiskach to nie tylko ochrona przed erozją, ale też poprawa struktury gleby i zwiększenie jej przepuszczalności. Ważne jest też, że systemy korzeniowe traw są aktywne przez cały okres wegetacyjny, w przeciwieństwie do wielu upraw sezonowych, które przez część roku zostawiają glebę odsłoniętą. Wieloletnie doświadczenia rolników i zalecenia doradców rolnych potwierdzają, że mieszanki traw najlepiej chronią glebę przed spływem powierzchniowym i wypłukiwaniem składników pokarmowych. Moim zdaniem to absolutna podstawa, jeśli komuś zależy na zachowaniu żyzności ziemi i ograniczeniu strat powodowanych przez wodę.
Wybór pszenicy ozimej, koniczyny białej lub ziemniaków wczesnych jako najlepszej ochrony gleby przed erozją wodną to częsty błąd wynikający z nieporozumienia co do sposobu, w jaki różne rośliny wpływają na stan gleby przez cały rok. Pszenica ozima faktycznie zapewnia pewną osłonę gleby w okresie jesienno-zimowym, bo zaczyna rosnąć jesienią, ale nie tworzy tak zwartego systemu korzeniowego jak trawy. Poza tym, po żniwach gleba często pozostaje na długo nieosłonięta, co sprzyja erozji. Koniczyna biała, choć ma rozbudowane korzenie i jest wartościowa jako roślina poplonowa czy pastewna, nie tworzy aż tak zwartej darni – jej pokrywa jest bardziej rozproszona i mniej efektywna w zatrzymywaniu cząstek ziemi na powierzchni. Ziemniaki wczesne natomiast przez sporą część sezonu pozostawiają międzyrzędzia całkowicie odsłonięte, a uprawa wiąże się z intensywną orką, kopaniem i spulchnianiem gleby, co wręcz nasila podatność na erozję wodną, zwłaszcza na skłonach. W praktyce, nawet gdy wydaje się, że którąś z tych roślin zostawia się na polu wystarczająco długo, to właśnie trawy najlepiej wiążą glebę dzięki swojej trwałej, bardzo gęstej i płytko rozrastającej się sieci korzeniowej. Typowy błąd polega na niedocenieniu roli właśnie tej zwartej pokrywy i stałego okrycia powierzchni przez cały sezon wegetacyjny. Standardy agrotechniczne i zalecenia naukowców jednoznacznie wskazują, że mieszanki traw są nie do pobicia pod kątem ochrony przed erozją – dlatego stosuje się je na skarpach, poboczach, rowach melioracyjnych i wszędzie tam, gdzie każda kropla deszczu może znieść wartwę ziemi. Jeśli chodzi o praktyczne zabezpieczenie gleby, tylko wieloletnie trawy dają naprawdę długotrwały efekt ochronny.