Igłofiltry to zdecydowanie jeden z najważniejszych systemów stosowanych przy odwodnieniach wykopów budowlanych, szczególnie tam, gdzie lustro wody gruntowej trzeba obniżyć na większą głębokość. Można je układać jedno-, dwu- lub trzypiętrowo, a to wszystko zależy od głębokości wykopu i rodzaju gruntu. W praktyce, przy głębokich wykopach, jedno piętro igłofiltrów nie wystarcza, bo ich efektywna strefa działania jest ograniczona – wtedy zakłada się drugi albo nawet trzeci poziom, czyli układ piętrowy. Takie rozwiązania spotyka się zwłaszcza w budownictwie infrastrukturalnym, na dużych budowach miejskich, gdzie napływ wód gruntowych potrafi być naprawdę problematyczny. Z mojego doświadczenia wynika, że w Polsce często stosuje się takie układy, bo nasze grunty bywają nieprzewidywalne, a przepisy (np. normy PN-B-02481) jasno wskazują na konieczność zabezpieczenia wykopów przed wodą. Igłofiltry są uniwersalne – można je montować nawet w gruncie zawodnionym czy silnie nawodnionym, tam gdzie inne metody po prostu sobie nie radzą. Warto też wiedzieć, że piętrowe układy igłofiltrów pozwalają na stopniowe odcięcie napływu wody z różnych poziomów, co daje dużo większą kontrolę nad procesem odwodnienia i bezpieczeństwem robót. Myślę, że dla każdego, kto chce dobrze ogarnąć temat praktycznego odwodnienia wykopów, zrozumienie zasady działania i możliwości układów piętrowych igłofiltrów to podstawa solidnej wiedzy zawodowej.
Właściwy wybór metody odwodnienia wykopu w dużej mierze zależy od specyfiki gruntu, poziomu wód gruntowych oraz głębokości samego wykopu. Często można zauważyć błędne przekonanie, że tradycyjne elementy jak sączki czy rowki da się stosować warstwowo, jednak to zupełnie inne technologie niż igłofiltry. Sączki i rowki to rozwiązania powierzchniowe, które świetnie sprawdzają się przy płytkich wykopach, gdzie woda spływa po prostu grawitacyjnie – nie mają one konstrukcji umożliwiającej ich piętrowe układanie. Zbieracze natomiast pełnią jedynie funkcję odbiorczą, zbierając wodę z systemu sączków lub rowków, i nie są elementem odwadniającym samym w sobie, tylko częścią systemu odprowadzania wody. Takie podejście, żeby stosować sączki czy rowki w kilku piętrach, jest nie tylko całkowicie nieefektywne, ale wręcz przeczy zasadom fizyki przepływów wód gruntowych – woda i tak trafi do najniższego poziomu grawitacyjnie. Typowym błędem jest też myślenie, że jeśli jakiś system dobrze działa na niewielkiej głębokości, to jego powielenie rozwiąże problem przy głębszych wykopach – niestety, realia budowy są dużo bardziej złożone, a każda metoda ma swoje ograniczenia techniczne. Z mojego doświadczenia wynika, że te błędne wyobrażenia często biorą się z uproszczonego podejścia do projektowania odwodnień i braku znajomości nowoczesnych technologii. Najbezpieczniej zawsze analizować problem z punktu widzenia rzeczywistych możliwości sprzętowych i fizycznych – w praktyce tylko igłofiltry zaprojektowano właśnie z myślą o układach piętrowych, co znajduje potwierdzenie zarówno w literaturze branżowej, jak i w normach budowlanych. Warto więc podchodzić do odwodnień z dużą ostrożnością i nie przenosić schematów znanych z prostych wykopów na bardziej skomplikowane sytuacje konstrukcyjne.