Stawy towarowe rzeczywiście zajmują największą powierzchnię w typowym gospodarstwie karpiowym i to nie jest przypadek. Chodzi tu głównie o funkcję tych zbiorników – to właśnie w nich karpie osiągają masę handlową, więc potrzebna jest olbrzymia przestrzeń, żeby zapewnić odpowiednie zagęszczenie i warunki do wzrostu. Z własnego doświadczenia wiem, że w wielu polskich gospodarstwach nawet 70–80% całej powierzchni wodnej to właśnie stawy towarowe – reszta to tarliska, przesadki, narybkowe, ale to wszystko są dodatki do produkcji. Branżowe zalecenia (na przykład te z podręczników do chowu ryb) wskazują, że duże lustro wody w stawie towarowym pozwala na efektywne prowadzenie gospodarki paszowej, minimalizowanie stresu u ryb i znacznie lepszą kontrolę nad jakością wody. Praktyka pokazuje, że duże, dobrze rozmieszczone stawy towarowe to podstawa sukcesu w karpiarstwie – łatwiej jest zarządzać pogłowiem, a także stosować rotację obsad i właściwą gospodarkę wodną. Warto też pamiętać, że stawy towarowe są z reguły głębsze i mają lepiej rozwiniętą infrastrukturę techniczną (mnichy, groble, przepusty), co umożliwia efektywny odłów i kontrolę stanu zdrowia ryb. Moim zdaniem, bez tych dużych zbiorników nie da się myśleć o sensownej produkcji karpia – reszta pełni raczej funkcje wspierające.
Niektóre osoby mogą sądzić, że tarliska albo przesadki zajmują największą powierzchnię w gospodarstwie karpiowym, ale to przekonanie wynika najczęściej z niezrozumienia cyklu hodowli i ekonomiki produkcji. Tarliska, choć bardzo ważne pod kątem rozmnażania karpi i zapewnienia odpowiedniego materiału zarybieniowego, zajmują w rzeczywistości tylko niewielką część całościowego areału – zwykle są to płytkie, małe stawy, gdzie ryby odbywają tarło tylko przez krótki okres w roku. Rolą przesadek (zarówno I, jak i II) jest natomiast wychów narybku i podrostków. To są zdecydowanie mniejsze zbiorniki, przeznaczone do intensywnego chowu młodych karpi, gdzie istotne jest, by łatwo było kontrolować populację i warunki środowiskowe. Często osoby zaczynające pracę w tej branży mylą wielkość przesadek z ich znaczeniem – są one ważne, ale nie muszą być rozległe, bo karpie w tym stadium życia potrzebują zagęszczenia, a nie przestrzeni typowej dla stad handlowych. Częsty błąd w myśleniu to utożsamianie liczby stawów z ich powierzchnią – przesadek może być dużo, ale sumarycznie zajmują mniej miejsca niż jeden czy dwa duże stawy towarowe. Praktyka pokazuje, że nawet jeśli na mapie gospodarstwa widzimy sporo różnych stawków, to te największe zawsze są towarowe, bo muszą zapewnić rybom miejsce do spokojnego i szybkiego wzrostu przez większość sezonu hodowlanego. Takie podejście wynika bezpośrednio z ekonomiki produkcji karpia – im większa powierzchnia towarowa, tym większy uzysk masy ryb handlowych, co jest kluczowe dla rentowności całego gospodarstwa. Trzymanie się innego układu powierzchni po prostu się nie sprawdza – ani od strony praktycznej, ani ekonomicznej.